Oto ludzie tworzą system, a system kształtuje ludzi. A my jacy jesteśmy? Może żyjemy w przekonaniu, że łatwiej jest ukraść niż zarobić? Może każdą inicjatywę biczujemy niewiarą i pesymizmem, a w każdym widzimy złodzieja? Może żywemu nie przepuścimy, a jak mamy do czegoś prawo, wykorzystujemy je do ostateczności? Może nigdy nie zapominamy i nie przebaczamy? Czy właśnie tacy jesteśmy? Coś mi się wydaje, że właśnie tacy.
A jednak nie widzimy – żadne polityczne ugrupowanie nie widzi, zagrożenia ze strony sektora finansów i tego nie piętnujemy. Też Kościół. Dlaczego?! Czyżby dlatego, że tak jest rzekomo wszędzie i inaczej być nie może? Otóż nie. Problem by nie istniał, gdyby zakazać lichwy oraz pobierania odsetek od kredytów. Potrzebny jest system lokujący pieniądze bezpośrednio w gospodarkę realną z myślą o interesie i wsparciu wspólnoty.
Czyli potrzebny jest taki model bankowości, którego źródłem zysku są inwestycje w produkcję dóbr, świadczenie usług i partycypacja w zyskach z ich sprzedaży, a nie kreacja długu kredytowego. Chodzi też o solidarne dzielenie ryzyka kredytowego w proporcjonalnym podziale pomiędzy bank a klienta, a zatem również przyszłych zysków lub strat z zainwestowanych środków. Chodzi o bankowość, która nie pomnaża pieniędzy na zasadzie kreacji długów i operuje rzeczywistym kapitałem pochodzącym z depozytów. Zysk banku nie może być wcześniej znany i oparty na jakichś abstrakcyjnych, wyssanych z palca prezesa banku centralnego i Rady Polityki Pieniężnej stopach procentowych. Oczywistym jest bowiem, że inny przychód z zainwestowanego kapitału wyprodukuje dom pogrzebowy, a inny – komercyjna izba porodowa.
Bezodsetkowe pożyczki i inne produkty bankowe zlikwidują sztuczną kreację fałszywego pieniądza i przerwą niczemu niesłużące spekulacje na papierach wartościowych (akcjach, obligacjach oraz instrumentach pochodnych). Zakończy się też łajdacki, wynikły z chciwości, nieumiarkowania i egoizmu, kreujący niesprawiedliwość, nierówność i choroby somatyczne handel długami. Zjawisko podobne temu, a polegające na zbywaniu wierzytelności, oczywiście pozostanie, ale inne będą jego fundamenty oraz cele.
Zapewne teraz sobie myślicie: „to jakieś bzdury”. A właśnie, że nie, bowiem taki system istnieje i obsługuje 500 mln ludzi. Powyższy opis przemysłu bankowego inspirowany jest bankowością arabską, gdzie bankowość bezodsetkowa wynika z zapisów Koranu. Trzeba więc na serio o tym pomyśleć. I zanim system bankowy na trwale zamknie się w swoich bunkrach ze stali i szkła, a porozumiewając się będzie ze światem zewnętrznym, w którym żyją prawdziwi ludzie i działa niewirtualna gospodarka, tylko drogą łączy telekomunikacyjnych, wysysając życiodajną walutę z waszych kart płatniczych i kont oszczędnościowych bez żadnego umiaru i opamiętania, w mylnym przekonaniu, że coraz większe zyski zapewniają mu rosnącą stabilność, bezpieczeństwo i sobiepaństwo. A może ktoś z Was ma inne pomysły?