Polska i szwajcarska „zabawa” z petentem

2014_09_19_Pawłowscy_6930W poprzednim wpisie (nie pamiętam już kiedy to było) chwaliłem się, że… mój romans z polską służbą zdrowia (…), przechodzi na wyższy poziom; że razem zamieszkaliśmy we wrocławskiej klinice na oddziale chirurgii ogólnej i onkologicznej. Jednak z przykrością donoszę, że początkowo udanie zapowiadające się wejście na ten poziom, spaliło na panewce. Widać zabrakło mi sił. Jak niepyszny powróciłem do domu – do swego bloga. Ale jedną naukę z tej przygody wyniosłem – oderwałem się od bieżącej polskiej polityczki. I jak na razie nie mam ochoty do niej wracać. Więc…? Opiszę Wam, ku pokrzepieniu serc, nie tak odległy, też romans, ale tym razem z kilkoma szczeblami Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa.

Niestety, opowieść ta nie będzie krótka i nie dotyczy mego ogródka, ale osób, którym Polaka Ludowa w latach sześćdziesiątych – w roku nagonki antysemickiej, wręczyła bilet w jedną stronę do Izraela, a które dojechały tylko do Szwajcarii. Oboje ciężko tam pracowały, by się utrzymać i zapewnić trójce swoich dzieci właściwy start w dorosłość.

Jeszcze jako nieformalny pełnomocnik tego na stale mieszkającego w Szwajcarii małżeństwa będącego właścicielami trzech działek gruntów – 2,49 ha, w Polsce, dokładnie w Sosnówce, z głupia frant – ot tak, naszła mnie myśl by zadzwonić do Biuro Powiatowego Dolnośląskiego Oddziału Regionalnej Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa z siedzibą w Jeleniej Górze z zapytaniem, czy kiedykolwiek ktokolwiek pobierał jakiekolwiek dopłaty z tytułu własności tych działek. Zapewniono mnie, że otrzymam pełną i wyczerpującą odpowiedź, jeśli zwrócą się o nią prawowici właściciele tych działek na piśmie.

Powiadomiłem więc o tym zainteresowanych a Ci, niezbyt zwlekając, wysmażyli do Kierownika powyższego Biura Agencji odpowiednie pismo (napisali, podpisali, zrobili skan i mailem przesłali): – Mieszkamy na stałe w Szwajcarii (…), prosimy o informacje czy kiedykolwiek, w związku z naszą własnością działek (…), ktokolwiek występował o jakieś dotacje czy też dopłaty z tytułu dysponowania tymi działkami. Jeśli coś takiego miało miejsce, to prosimy, jeśli nie jest to objęte poufnością, o informacje, kto, kiedy i w jakiej wysokości je otrzymał.

Odpowiedź nadeszła szybko: – Dzień Dobry. W piątek byłem na urlopie. Dziś zajmę się odpowiedzią na Państwa e-mail. Proszę o cierpliwość. Z poważaniem (…) Kierownik BP 006.

Oczywiście uciszyli się i wykazali cierpliwość. Mniej już jej mieli po odczytaniu kolejnego maila: – Dzień Dobry Państwu. Bardzo ułatwiłoby nam udzielenie informacji, gdyby: 1. Państwo napisali podanie na piśmie i podpisane (skan) wysłali e-mailem. 2. Państwo przedstawili akt własności działek, o które pytają (może być skan internetowy) podpisany. Wtedy my odpowiemy, czy ktoś zwracał się o dopłaty do nich (bez podawania tożsamości osób). W razie pytań proszę o kontakt mailowy. Z poważaniem (…) Kierownik BP 006.

Tak go skomentowali: – Widać, że nasze pismo, wprowadziło p. Kierownika jedynie w stan oczekiwania. A zgodnie z moją wcześniejszą prośbą, przesłali mi potwierdzone przez notariusza (formalne) pełnomocnictwo z prośbą bym dalej sprawę poprowadził, już jako ich przedstawiciel.

Zabrałem się więc energicznie do dzieła i nie zwlekając wysłałem do Biura Agencji mail. – Z upoważnienia (…) proszę o informacje wg pisma – prośby w załączeniu. Dołączam skany (kopie) dokumentów: pismo – prośbę, pełnomocnictwo potwierdzone przez notariusza, wyrys z rejestru gruntów i Wypis z Księgi Wieczystej.

Biuro nie zwlekało i błyskawicznie otrzymałem odpowiedź. Jednak tym razem już nie od Kierownika BP 006, a od jednego z jego urzędników: – Dzień dobry. Pisma przekazywane drogą elektroniczną nie dają pewności co do faktycznego autora. Skan pełnomocnictwa nie jest pełnomocnictwem. Zapraszam do Biura Powiatowego ARiMR przy ul. Morcinka 33a w godzinach 7.30 – 15. 00. Udzielimy odpowiedzi na przedstawione pytanie po otrzymaniu pisma  oraz pełnomocnictwa do reprezentowania (…).

Też błyskawicznie odpisałem: – Oczywiście, że przyjdę – może nawet już jutro, ale poniżej przekazuję treść maila Waszego szefa (…) przekazany zainteresowanym do Szwajcarii. Inne tam były wymagania. Czy nie wygląda to czasem na kpiny z petenta? Obym się mylił. Mail ten przesłałem też do wiadomości mojego mandanta i taką otrzymałem od niego refleksję: – Dzięki Twojemu pomysłowi zwrócenia sie do tego urzędnika wyszło przynajmniej szydło z worka i pewno lepiej, że wcześniej, niż później. W Szwajcarii istnieje pewna niezbędna biurokracja, ale urzędnik szwajcarski spadłby z krzesła ze śmiechu na takie ceregiele w tak błahej sprawie!!! Przecież taka biurokracja zjada finansowo kraj i zatruwa ludziom bezsensownie życie! A Szwajcaria kwitnie, bo czegoś takiego tu nie ma. W takiej sprawie jak ta wystarczyłby mój mail, lub telefon do biura. Cale szczęście, że przynajmniej uprzejmy pan Kierownik nie rzuca kłód pod nogi.

Przy tej okazji opowiem Ci klasyczny przykład, jak nie biurokratycznie załatwia sie sprawy w Szwajcarii. Tak jest tu na co dzien. Ja niemal wszystko załatwiam telefonicznie. Poniższa historia nie miałaby szans wydarzyć się w Polsce. – Żeby w swoim czasie móc kupić dom w Sosnówce – naszą przyszłą Nostalgię, musieliśmy wziąć pożyczkę z Banku. Zadzwoniłam do naszego Banku Kantonalnego i zapytałam, czy mogę o 95 tys. franków podnieć nasz dług hipoteczny. Nie musiałam mówić ani po co, ani na co (nasza hipoteka miała wówczas oprocentowanie na ca. 4%, a zwykle pożyczki były na 12%). Urzędnik powiedział, że zapyta swojego szefa, po czym mi oddzwonił, że nie ma żadnych przeszkód, wiec jeśli chcę przyśle nam umowę do podpisania. I to było wszystko. Umowa przyszła pocztą, podpisaną wysłaliśmy do Banku i w ciągu dwóch dni wymieniona suma wpłynęła na nasze konto.

Ach, jeszcze drugi fajny przykład mi sie przypomniał. Akurat był przy tym mój szwagier z Warszawy i nie mógł wyjść z podziwu, jak nieskomplikowanie w Szwajcarii załatwia sie sprawy. Moje niemłode już auto zaczęło bardzo szwankować. Ówczesny nasz garażysta zrobił nam kosztorys naprawy. Uznaliśmy, że raczej wolimy już kupić inne, też okazyjnie. Stała u niego Mazda 636, która nam bardzo odpowiadała. Trzeba było do niej jeszcze kilka ładnych tysięcy dopłacić. Zapytałam garażystę, czy mogę jemu spłacać na raty, zamiast brać pożyczkę z banku. Zgodził sie i to o połowę taniej, niż bank. Telefonicznie załatwił z Ubezpieczeniem i Urzędem Drogowym wszystko, co trzeba, faxem dostał dla mnie prowizoryczne dokumenty. Cala sprawa nie trwała nawet pół godziny i pojechaliśmy do domu przepiękną Mazdusią.

Wszystko fajnie, ale jesteście chyba zainteresowani, jak zakończyła się ta cała mitręga z urzędnikami jeleniogórskiego Biura Agencji. Oczywiście zaspokoję Waszą ciekawość, ale dopiero w kolejnym wpisie, czyli cdn.

Kongres kontra Rada Krajowa

2014_09_19_Pawłowscy_6930Się zawziąłem – oglądałem i słuchałem. I tych znienawidzonych liderów PiS, i tych miałkich z PO. Tak trudno w emocjach być obiektywnym, ale…

Ale mój romans z polską służbą zdrowia, trwający już od jakiegoś czasu, przechodzi na wyższy poziom – mamy razem zamieszkać w klinice wrocławskiej. A to skłania do głębszych, bardziej racjonalnych refleksji, których przewodnikiem są powiedzonka o tarczy, że na tarczy i o wyjściu nogami do przodu.

A więc tak. Faktem jest, że dziś PiSiory nie mają z kim przegrać ani najbliższych wyborów samorządowych, ani parlamentarnych. I nie ma sensu szukać pocieszenia w tajnym sondażu przeprowadzonym na zlecenie PiS, który wskazuje, iż zjednoczone w wyborach PO z Nowoczesną, z pomocą SLD i PSL, odsuną od władzy PiS nawet wsparte Kukizem. Prawica wzięła je pod uwagę i zmieniła retorykę, co widać było i słychać podczas jej zjednoczeniowego kongresu.

Wszystko wskazuje więc na to, że czeka nas druga kadencja naczelnika-prezesa–zwykłego posła, wtedy już premiera, jeśli po drodze nie zdarzy się jakaś polityczna lub gospodarcza katastrofa. Ja bym na to nie liczył. Bo co by o PiS nie powiedzieć, to słuch na społeczne emocje ma wyczulony, też je kształtuje i na nie odpowiada. Że fałszując. A od kiedy to masy jako całość mają dobry słuch.

Gdyby tak było łatwo wychwyciłyby, że wizje przedstawiona w Przysusze są mało realna; że podczas kongresu padło wiele obietnic bez pokrycia i zwykłych kłamstw np. o dobrze funkcjonującym, odzyskanym, Trybunale Konstytucyjnym; że zaprezentowane tam projekty są pełne sprzeczności, nie da się bowiem budować innowacyjnej gospodarki, jednocześnie promując skrajny konserwatyzm obyczajowy i podsycając uprzedzenia wobec obcych; że tak podkreślana na kongresie solidarność kończy się na progresywnym systemie podatkowym; że uruchamiane elementy socjalne nie idą w parze z koncepcją rodziny – wyjątkowo zacofaną, i określeniem miejsca kobiety w społeczeństwie – sprzecznym z aspiracjami wielu Polek; że za egalitarną retoryką wyraźnie widać autorytarne tendencje, zachłanne zawłaszczanie wszelkich publicznych instytucji i posad przez nową pisowską kastę, też demolowanie państwowych instytucji; że mamy do czynienia z taką polityką międzynarodową, która skazuje nasz kraj na izolację w Europie, cywilizacyjnie przesuwają nas na wschód i wreszcie, że cofa nas o całe dekady w przeszłość.

A co na to Platforma? Powtarza w kółko te same, coraz bardziej rytualne zaklęcia – straszy PiSem, co na niewielu robi jeszcze wrażenie. Jeśli więc antypisowska opozycja się nie dogada, jeśli przeważą chore ambicje jej liderów, jeśli nie przedstawi strawnego społecznie programu, to czarny sen o czarnych rządach zjednoczonej prawicy przez kolejne lata (kadencje) się spełni.

Nie dziwcie się więc, że wdając się w romans ze służbą zdrowia częściej myślę o tarczy i nogach z przodu.

Seks po pięćdziesiątce…

2014_09_19_Pawłowscy_6930Chętnie myślę i mówię o seksie. I nie koniecznie związane jest to z moim wykształceniem – z prowadzeniem w przeszłości zajęć szkolnych obejmujących też stricte tę tematykę. Ale wiem też, że dla wielu osób w podeszłym wieku, to temat tabu. Tak być jednak nie powinno – trzeba zmienić ten stan rzeczy i zacząć się tym tematem interesować – nadać mu rangę ogólnospołeczną i to tym bardziej, iż wszystko wskazuje na to, iż życie seksualne osób starszych wpływa pozytywnie na ich zdrowie psychofizyczne.

Wcześniejsze analizy wykazały, że zdradzanie swojego partnera powoduje przyspieszony rozwój i dodatkową aktywność neuronów (przekazują informacje o wszystkim, co się dzieje w naszym organizmie do komórek układu nerwowego) w mózgu, odpowiadających za procesy nauki i myślenia.

Zaś przeprowadzone badania z udziałem osób w wieku 50 – 83 lat, potwierdziły lepszą umiejętność sprawnego i spójnego wysławiania się u osób, które prowadziły aktywne życie seksualne. Także znacznie lepsze postrzeganie przedmiotów niż osoby o małej aktywności seksualnej.

I mało ważnym jest, że jeszcze nie wiemy, dlaczego aktywność seksualna może wpływać pozytywnie na te aspekty – co takiego powoduje w naszym organizmie seks w podeszłym wieku, że sprawniej mówimy i lepiej postrzegamy. Badania trwają.

Warto dowiedzieć się czy na pozytywne skutki seksu u osób starszych wpływają względy czysto społeczne czy też psychologiczne. Trzeba więc dalszych badań biologii organizmu, aby sprawdzić zmiany powodowane przez regularne stosunki seksualne po 50-tce, warto bowiem jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy seks w tym wieku wpływa na nasz organizm, a jeżeli wpływa, to z jakim skutkiem. Czy istnieją powiązania i jak wyglądają relacje pomiędzy aktywnością seksualną a funkcjami poznawczymi osób starszych, bowiem aktualne ustalenia wskazują, że taki związek istnieje.

I choć generalnie ludzie nie lubią myśleć i mówić o seksie po 50-tym roku życia, to trzeba i warto ten temat analizować i o nim głośno rozmawiać, ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że dzięki aktywności seksualnej możemy być na stare lata zwyczajnie zdrowsi (umierać zdrowsi i to nie koniecznie z powodu rezygnacji ze wszystkich używek).

A ja niezależnie od wszystkiego oraz bez względu na wszystkich i okoliczności zachęcam też do takiej aktywności. Z pewnością nie zaszkodzi, a jeśli nawet nie pomoże, to sprawi radochę.

PiSiorki i macice…

2014_09_19_Pawłowscy_6930Ciapaty? Epitet – pogardliwe określenie używane przez Polaków wobec, bagatela, kilku miliardów ludzi (niebiała, nieżółta i nieczarna część ludzkiej populacji). Przywleczone do naszego wyjątkowo „tolerancyjnego” kraju przez naszych rodaków przebywających czasowo na emigracji w Zjednoczonym Królestwie. Najczęściej wyraża zawiść bądź przekonanie o nienajwyższych możliwościach intelektualnych określanych tym słowem osób.

Prawdopodobnie pochodzi z języka urdu – nazwa mąki, z której smaży się placki wyrabiane z samej mąki i wody, z odrobiną oleju. Urwany kawałek tego ciasta służy, zamiast sztućców, do wybierania z talerza kęsów mięsa polanego pikantnym sosem. Są podobne do polskich podpłomyków, które zwykle je się z czymś pikantnym, i też służą jako sztućce.

To co powyżej napisałem było próbą wyjaśnienia pojęcia, które ostatnio robi niesamowitą karierę w naszym Kraju – określa się nim głównie potencjalnych terrorystów dybiących na bezpieczeństwo Polaków i cnoty Polek. Teraz więc mogę przejść do sedna.

Oto nasi biskupi mówią TAK dla „ciapatych” i odwołują się do sumienia aktualnie rządzących Polską i Polakami. Jednak ci niepomni chrześcijańskich zasad o miłowaniu bliźniego swego… (drugie z najważniejszych przykazań miłości) i o tym by głodnych nakarmić, spragnionych napoić, nagich przyodziać a podróżnych w dom przyjąć (pierwsze cztery uczynki miłosierdzia względem ciała), mówią dla nich stanowcze NIE! – grzeszą i do ich popełniania nakłonili już ponad 70% Polaków. Muszą więc się wyspowiadać, dostać rozgrzeszenie i mieć zadaną pokutę. A że są pojętymi uczniami klechów i na nich liczą w następnej kampanii wyborczej, sami ją sobie zadali – zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej.

Fundacja Zycie i Rodzina przygotowuje inicjatywę „Zatrzymać aborcję” – zamierza wkrótce zawiadomić marszałka Sejmu, iż przystępuje do zbierania podpisów pod projektem zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Nie, to już nie całkowity zakaz aborcji z karaniem kobiet włącznie, który był przyczyną „Czarnych marszów”; który spowodował w środowiskach antyaborcjonistów wojnę między realistami spod znaku Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia i fundamentalistami z Ordo Iuris, i który nie uzyskał poparcia biskupów. Ten obecny ogranicza się do wykreślenia z obecnej ustawy tzw. aborcji eugenicznej – usuwania płodów nieuleczalnie chorych i upośledzonych – i ten ma pełne poparcie wszystkich uczestników kampanii antyaborcyjne włącznie z episkopatem, który… popiera zbieranie podpisów a inicjatywę… poleca modlitwie.

A zwracam uwagę, że ta kolejna inicjatywa ustawodawcza, która już jesienią może trafić do Sejmu, nie jest rozwiązaniem docelowym, a jedynie kolejnym krokiem na drodze do… pełnej ochrony życia.

A co na to PiS – naczelnik-prezes-zwykły poseł? Dotychczas unikał konfliktu na tle aborcji, ale tym razem pokutę odprawi – da Kościołowi nagrodę pocieszenia za nieprzejednaną postawę wobec ciapatych.

A co na to lewica wszelkiej maści? Usłyszałem tylko szefową Inicjatywy Polskiej i przedstawicielkę komitetu „Ratujmy kobiety” w jednym. Podobno zwolennicy liberalizacji przepisów aborcyjnych przygotują odpowiedź na przedmiotową inicjatywę ustawodawczą organizacji pro-life. Jednak mam prawo obawiać się, że tym razem nie da się zmobilizować takiej masy luda jak na „Czarne marsze”; że zakaz aborcji wyłącznie „uszkodzonych” płodów, nie zgromadzi wielu przeciwników, a jeśli nawet to PiS i tak przeforsuję tę inicjatywę ustawodawczą. Chcę się mylić!!

Taki luksus…

2014_09_19_Pawłowscy_6930Okazuje się, że… tzw. okresy bezmiesiączkowe w życiu kobiety są dla niej bardzo korzystne. Panie, które miały długotrwałe i wielokrotne przerwy w miesiączkowaniu (np. przebyły trzy lub cztery ciąże i długo karmiły piersią) rzadziej zapadają na raka trzonu macicy i raka jajnika – twierdzi znany ginekolog.

W XIX wieku kobiety rodziły 15 – 20 razy, miały więc zaledwie kilka, może kilkanaście miesiączek w swoim życiu. Dziś niemożliwym jest, aby kobieta rodziła tak często i żeby w ten sposób miała długie okresy bezmiesiączkowe. A na dodatek to nic dobrego (nadmierna ilości porodów), ponieważ każda ciąża i poród jest olbrzymim wysiłkiem dla kobiecego organizmu, a wraz z ilością porodów rośnie ryzyko powikłań.

Bezpieczniej więc jest uzyskać okresy bezmiesiączkowe innymi sposobami. Dlatego naukowcy stworzyli coś w zamian. W niektórych krajach zarejestrowano tabletkę antykoncepcyjną, którą przyjmuje się codziennie przez cały rok i przez cały ten okres nie występuje miesiączka. Taki sposób przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych chroni kobiety przed patologiami typu: torbiele jajnika, przerost endometrium czy polipy endometrialne. Takie postępowanie pozwala również uchronić kobietę przed niepłodnością. Ale to tylko jeden ze sposobów, bowiem znanych jest wiele innych metod o dużym profilu bezpieczeństwa, dostępnych dla wszystkich Pań, bez względu na ich możliwości finansowe.

Mitem jest twierdzenie, że regularna miesiączka świadczy o zdrowiu kobiecym. Przecież kobiety, które karmią piersią – nie miesiączkują, a jednak są w pełni zdrowe. Natomiast bolesne i obfite miesiączki u młodych kobiet mogą prowadzić w przyszłości do endometriozy i problemów z płodnością. A jednym ze sposobów leczenia endometriozy jest właśnie zahamowanie miesiączek na 6, czasem 9 miesięcy, a nawet dłużej.

Innym przykładem całkowicie zdrowych niemiesiączkujących kobiet są Panie, które miały usunięty trzon macicy, ale pozostawione jajniki. Miesiączki nie występują, a układ hormonalny jest całkowicie sprawny i czują się dobrze.

Tak więc luksusem jest być w pełni zdrową kobietą, nie będąc w ciąży, nie karmiąc piersią, a jednocześnie nieobciążającą swojego organizmu utratą bezcennej krwi i to bez żadnej korzyści – co miesiąc, przez około 40 lat swojego życia. A co Wy na to drogie Panie? Czy nie uważacie, że PiSiorki lepiej znają się na kobiecych macicach? Jeszcze do tego wrócę.