Polska KRS na cenzurowanym

SONY DSC Zarząd Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ) chce usunięcia nowej KRS ze swojej organizacji. Propozycja ma zostać przedstawiona na Zgromadzeniu Ogólnym.

Do polskiej KRS wysłano 22 kwietnia br. oficjalne stanowisko, którego głównym założeniem jest wydalenie Krajowej Rady Sądownictwa z ENCJ.

Polska KRS ma miesiąc na ustosunkowanie się do treści przesłanego dokumentu. – Możliwość zareagowania na propozycję wydalenia członka ze Stowarzyszenia jest zgodna z art. 6 ust. 4 statutu ESRS – czytamy w komunikacie. Od decyzji polskiej KRS będzie zależała finalna treść propozycji, która zostanie przedstawiona na Zgromadzeniu Ogólnym stowarzyszenia.

o to im chodzi06042020

A problemy KRS sięgają 21 lutego 2020 roku, gdy to ENCJ wystosował pierwszy list z uwagami co do jej działań i funkcjonowania. Główne zarzuty dotyczyły braku niezależności od władzy wykonawczej w Polsce, a to z kolei powiązane było m.in. z dziwnymi listami poparcia dla sędziów wybranych do nowej KRS.

W drugim liście znalazły się także zarzuty dotyczące nieprzestrzegania zasad panujących w ENCJ – niedostatecznym zabezpieczeniu niezależności i autonomii władzy sądowniczej. Szczegółowo wymienia się tu brak reakcji na próby wpływania na sędziów i poszczególne organy polskiego sądownictwa. Zarząd ENCJ uważa również, że KRS podważa prawo Unii Europejskiej, które jest gwarantem bezpieczeństwa sędziów, oraz oddzielności i niezależności władzy sądowniczej od wykonawczej.

W konkluzjach stwierdzono też, że KRS poważnie naruszyło statut stowarzyszenia. Co więcej, mimo upomnienia zawartych w pierwszym liście, KRS nie podjęło żadnych działań w celu zmiany swojego postępowania. Teraz czas na ruch ze strony neoKRS. A ja wiem, że ta KRS (mówiąc bardzo, bardzo delikatnie) ma to gdzieś.

lepszy od klina

Ma to gdzieś, bowiem… (co zapominalskim przypominam) na jaw wyszły kolejne szczegóły pokazujące, z jak paskudną manipulacją mieliśmy do czynienia przy powołaniu neoKRS. Oto piętnastka sędziów tej Rady powinna reprezentować sędziów i być niezależna od ministra sprawiedliwości. A jak się okazuje listy gremialnie podpisywali sędziowie, będący od lat na delegacji w tym resorcie – po prostu pracownicy ministra od sprawiedliwości (sic!). Trzech z nich podpisało się aż pod dziewięcioma kandydatami, dwóch pod ośmioma, pięciu pod pięcioma itd.

A pamiętacie jeszcze, co mówiła skruszona „Mała Emi”? Jeśli nie, to przypominam: – …ponieważ brakowało podpisów czynnych sędziów (nawet awansowanych przez Ziobrę), trzeba było dobrać z tych, co szefowi nie odmówią, więc „przebiegło się po pokojach” i wymagane 25 podpisów uciułano.

Jeśli zabawimy się rachunkami – każdemu kandydatowi pomniejszymy liczbę zebranych podpisów o podpisy złożone przez pracowników ministerstwa, to okaże się, że gdyby nie ministerialna pomoc, dziewięcioro z nich w ogóle nie mogłoby kandydować, bo zebrali za mało podpisów!

Z tego wyniku wynika, że zamiast Krajowej Rady Sądownictwa pisowska większość wybrała Krajową Radę Ziobrownictwa. A że takiej Konstytucja RP nie przewiduje, powinna zostać rozwiązana. I ja się tego domagam. I to by było na tyle…

Bezkosztowo terapia onkologiczna

SONY DSC Przed nami długi weekend – troszeczkę więc odpuszczę… Przed nami „wielkie” święta, w tym jedno międzynarodowe i dwa krajowe – nie, tym razem nic o nich nie będzie. Będzie o tym co mnie interesuje i o czym chcę Wam zakomunikować. I tak…

Bezkosztowo terapia onkologiczna

A krzyczą, a wykorzystują w prezydenckiej kampanii wyborczej spór wokół wydania 2 mld zł na TVPiS zamiast na leczenie raka. A tu w Polsce – w Świętokrzyskim Centrum Onkologii w Kielcach, tych pieniędzy nie potrzebują. Tu wprowadzono innowacyjną w skali świata całego terapię relikwią św. Faustyny Kowalskiej – to nie w kij dmuchał, to relikwia pierwszego stopnia: fragment kości, który trafił do Kielc 13 lutego, podarowany za darmo przez siostry z Łagiewnik za zgodą biskupa. Ma ulżyć pacjentom w cierpieniu.

I tak w czasach, gdy w światowej medycynie ma miejsce leczenie raka nanocząsteczkami, terapią genową czy bezoperacyjnym nożem gamma, w Polsce – w kieleckim Centrum (chyba nie tylko w tym szpitalu), zdecydowano się na technologię relikwiową.

Mleczko17032020

Na ten rewelacyjny pomysł wpadł osobiście szef tej placówki – oczywiście profesor, były radny PiS, człowiek mocno wierzący, też w skuteczność wskazanej terapii, ale i tego typu działań profilaktycznych. A relikwię sprowadzono do szpitala – tak twierdzi, na prośbę pacjentów. To jak szef szpital mógł wpaść na pomysł, z którym przyszli do niego pacjenci, tego nawet nobliści z fizyki nie wytłumaczą. I to właśnie jest pierwszym cudem wywołanym z pośrednictwem św. Faustyny.

– Moi pacjenci będą mieli jeszcze jedną pośredniczkę w rozwiązywaniu ciężkich życiowych problemów, ponieważ święta jest szczególną orędowniczką, wybłaganiem miłosierdzia w tych ciężkich chwilach dla wielu pacjentów – wytłumaczył swoją decyzję. „Jeszcze jedną”? A tak, gdyż Centrum miało i nadal ma jeszcze inne relikwie w kaplicy zwanej „gabinetem Szefa”: fragment Ojca Pio i kroplę krwi JP2.

Więc pacjenci powinni mieć nadzieję ze swym orędownictwem nowa relikwia wskazanej świętej wreszcie zapewni im szybką ścieżkę onkologiczną, bowiem w przypadku tego szpitala jest to bardzo wskazane, gdyż w zarządzanym przez tego profesora Centrum cierpiący na nowotwory czekają na chemioterapię najdłużej w Polsce.

A jeśli uważnie zapoznają się z życiem i działem JP2. „zapisanymi” w wystawie fotograficznej umieszczonej obok klinik radioterapii i mammografii wskazanego Centrum oraz skorzystają z usług jednego z dwóch zatrudnionych tu kapelanów, to skutki leczenia okażą się być rewelacyjne i na dodatek bezkosztowe. No, nie do końca, bowiem zgodnie z rozporządzeniem kapelanom przysługuje wynagrodzenie nie niższe niż pielęgniarce oddziałowej, a i wykonanie wspomnianej wystawy oraz utrzymanie kaplicy coś tam kosztuje.

A tak nawiasem, to żadna państwowa instytucja nie zajmuje się regularnym zbieraniem danych o wynagrodzeniach szpitalnych kapelanów. Natomiast z informacji Biura Analiz Sejmowych wiadomym jest, że kapelani w wojsku, Straży Granicznej czy Krajowej Administracji Skarbowej kosztowali budżet w ciągu minionych pięciu lat ok. 100 mln zł. W połączeniu z wynagrodzeniami katechetów szkolnych, daje to oszałamiającą kwotę ponad 7 mld zł – 3,5 razy tyle, o co toczyła się bitwa wokół TVPiS.

Ile istnień udałoby się dzięki tej forsie co roku uratować? A co na taki zastrzyk forsy powiedzieliby czekający w kolejkach chorzy na raka? Niestety, nie wszyscy mogliby się wypowiedzieć, bowiem wielu z nich zadomowiła się już na cmentarzach. Ale, tak myślę, ci którzy mogą, niech dadzą temu wyraz przy urnach wyborczych (może skrzynkach pocztowych) – w wyborach prezydenckich.

SN oddany walkowerem

SONY DSC Jutro pierwsza prezes Sądu Najwyższego (SN) kończy kadencję. Wcześniej powinna była zwołać Zgromadzenia Ogólne Sędziów SN konieczne dla wyboru kandydatów, spośród których prezydent miał wskazać Jej następcę. Nie zwołała, tłumaczą to troską o zdrowie sędziów i pracowników sądu ze względu na szalejącego koronawirusa.

Wszystko więc wskazuje na to, że prezydent wyznaczy „komisarza” do tymczasowego zarządzania tym organem. Stanie się to nie bez „udziału” sędziów SN – odpuścili walkę o wybór nowego Pierwszego Prezesa. Rozumiem, że nie chcieli zwołania Zgromadzenia Ogólnego – nie chcieli wybierać kandydatów na prezesa, bowiem według pisowskich przepisów, przy udziale w Zgromadzeniu sędziów mianowanych z udziałem neoKRS, nie ma możliwości, aby jeden ze wskazanych kandydatów nie pochodził z tej nominacji. I to jego oczywiście wskazałby prezydent. A nie chciano przyłożyć ręki do takiej ustawki.

A jednak wyjście było. Oto niektórzy sędziowie sądów powszechnych, wnieśli do Izby Pracy SN pozwy o ustalenie, że neosędziowie SN nie mają statusu sędziów, z jednoczesnym wnioskiem o zabezpieczenie tymczasowe – zawieszenie statusu tych sędziów do czasu osądzenia sprawy. Ale Izba Pracy nie wyznaczyła terminów rozpatrzenia wniosków o zabezpieczenie i to mimo apelu wielu autorytetów prawniczych. A przypominam, iż sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Izby Dyscyplinarnej SN są w tej chwili zawieszeni tylko w orzekaniu. Gdyby nie mieli też statusu sędziów SN to nie mogliby brać udziału w Zgromadzeniu Ogólnym i wtedy możliwy byłby wybór „normalnych” pięciu kandydatów na prezesa SN.

Można dywagować, co wtedy zrobiłby jeszcze prezydent „niezłomny”. Raczej pewnym jest, że nie uznałby tych wyborów i wprowadziłby komisarza. Wtedy sędziowie SN musieliby wypowiedzieć mu posłuszeństwo i uznać, że SN kieruje najstarszy wiekiem prezes izby SN. Mielibyśmy do czynienia z dwuwładzą: neosędziowie słuchaliby komisarza, a pozostali najstarszego prezesa izby. Niezły byłby chaos. Ale wskazywałoby to na wolę walki – nie byłoby walkowera. Można byłoby liczyć na pomoc TSUE. A tak dotychczasowy SN stanie się, jak TK, pisowskim. Trudno o coś gorszego.

Taaakiiii program wyborczy cd.

SONY DSC A oto kolejne postulaty wyborcze (wcześniejsze vide poprzedni wpis).

– Pod hasłem: Socjal to głos wyborczy, a każdy na wagę złota – dla każdego zarejestrowanego bezrobotnego zapewnimy wynagrodzenie w wysokości otrzymywanego w ostatnim miejscu zatrudnienia, a po roku minimum średniej krajowej. – Wprowadzimy standardy życiowe wg następującego podziału doby: 8 godzin czasu wolnego, 8 godzin odpoczynku i 8 godzin snu. Ale aby efektywniej wykorzystać wolny czas, również ten przeznaczony na spanie, wprowadzimy wschód słońca 2 razy na dobę – rano i około drugiej po południu. – Wdrożymy obowiązkowy alkoholizmu, bowiem… robota to głupota, a tylko picie to jest życie oraz zalegalizujemy wszelkie narkotyki. – Wprowadzimy młodzieżowe emerytury, bowiem zdecydowanie lepiej jest, żeby ludzie cieszyli się niezależnością finansową, gdy mają siłę i energię, niż wtedy, gdy i tak przepuszczają wszystko na leki i doktorów.

– Pod hasłami: Nie matura, lecz chęć szczera zrobi z ciebie premiera oraz Obywatel głupi to obywatel szczęśliwy, zniesiemy obowiązek szkolny, a ewentualne lekcje będą odbywać się przez radio i telewizję. Wystarczy jeśli uczniowie i studenci przebywać będą fizycznie w uczelnianych murach najwyżej 30 godzin rocznie. – A dla jeszcze lepszej realizacji tego hasła zalegalizujemy analfabetyzm uznając go za język narodowy na równi z polskim, zaś szkoły wyższe i wszystkie inne umieścimy w jeszcze wyższych budynkach, aby absolwenci mieli widomy znak rzeczywiście wysokiego wykształcenia. Z tego też oczywiście wynika, że warunkiem pracy w administracji państwowej oraz na eksponowanych stanowiskach będzie rzucająca się w oczy głupota i niegramotność kandydata.

IMG-20200326-WA0003

– Pod hasłem: Nie karać, wychowywać, wszystkich potencjalnych przestępców – tych mających jakieś rekordy w zaświadczeniach o niekaralności oraz już przebywających w więzieniach, umieścimy w jednym, ogrodzonym wysokim murem, województwie – proponujemy podkarpackie, wraz z wszystkimi policjantami. Z tym związana jest likwidacja więzień i ponoszonych na ich utrzymanie przez podatników kosztów. – Aby oczyścić życie publiczne z plagi korupcji, której sprawcami są w większości politycy, zalegalizujemy korupcję.

– Pod hasłem: Co boskie, jego funkcjonariuszom, kapłanom dominujących w Polsce religii, którzy w związku ze zniesieniem obowiązku uczestnictwa w mszach i sakramentach podupadli ekonomicznie, przyznamy godziwe wynagrodzenie, które zwolni ich ze ślubów ubóstwa. Wprowadzimy też dla nich ogólny immunitet karny i sądowy, w tym i za czyny pedofilskie. Oczywiście przywrócona zostanie inkwizycja i jej prerogatywy – to pozostawimy w gestii władz kościelnych. Państwu – rządowi, wara od tego. Wiąże się z tym sprawa najważniejsza – prawo i pewność życia wiecznego. Zagwarantujemy je powagą państwa przez wpisanie nieśmiertelności do Konstytucji.

IMG-20180709-WA0049

– Pod hasłem: Każdy obywatel ma głos i każdy będzie wysłuchany, wprowadzimy prawa obywateli do chwalenia władzy i jej wszystkich przedstawicieli oraz do wyrażenia uczciwej opinii, że nie mają kandydata, którego mogliby poprzeć w wyborach – stworzą oni Komitet niegłosujących wyborców, ktory musi automatycznie z mocy prawa być zarejestrowany w Krajowej Komisji Wyborczej. Głos głosujących przeciw wszystkim kandydatom będzie równie znaczący jak tych, którzy kogoś popierają. Zapewnić to może, iż najwyższy urząd w państwie z woli narodu pozostanie na daną kadencję nieobsadzony, bowiem nie jest powiedziane, że w takich okolicznościach państwo funkcjonowałoby gorzej. Może nawet lepiej.

IMG-20200327-WA0033

– Na konie pod hasłem: Jakaś nagroda się należy, rozwiążemy społeczny dylemat wokół LGBT wprowadzając obowiązkowy homoseksualizm dla 33% populacji; pozostawimy prawo do impotencji w gestii swobodnej decyzji każdego obywatela;  zapewniamy, że każdemu wyborcy, który właściwie zagłosuje, postawione zostanie bezpłatne piwo.

Że to wszystko denne i niepoważne – durne nawet? Oczywiście! Ale wiedzcie, że historyczną prawidłowością jest to, iż im dobitniej głoszone i z większym przekonaniem programy wybierzecie, tym większe są szanse, że wyjdzie na opak. Więc może lepiej od razu zdecydować się na coś na kształt proponowanego powyżej syfu, bowiem jeżeli pójdzie lepiej, będzie się z czego cieszyć.

Tak więc bierzcie pełnymi garściami i jedzcie (nawet pisiacy), jako i ja uczyniłem. Amen!

Taaakiiii program wyborczy

SONY DSC Sytuacja jaka jest w zakresie prezentowania wyborczych programów, każdy widzi – kandydaci (wyłączając pisowskiego) nie mają szans i nie widzą sensu ich prezentowania w sytuacji pandemii. Więc ja czynię to za nich czerpiąc pełnymi garściami z pomysłów Pana Roberta Jarugi [vide Jak zwyciężać mamy – „NIE” nr 16 (1543) z 17-23 kwietnia 2020], który tak określił swój program: – Ogłaszamy jedyny uczciwy, jedyny sensowny, jedyny możliwy prezydencki program wyborczy dla Polski.

Wiem, że zgłoszone tu postulaty uznacie za absurdalne, ba, niedorzeczne. Ale myślę, że nie bardziej niż te już zaprezentowane, tym bardzie, że zawierają się one w ogólnych postulatach – w nadziei na lepsze jutro: Niech wszystko będzie lepiej! Więcej wszystkiego, mniej niczego! A więc do dzieła!

IMG-20200325-WA0010

– Pod hasłem: Co PiS dał, niech nikt nie waży się zabrać, utrzymamy wszystko co dał, a nawet ich ilość i jakość zwiększymy, a także przywrócimy wszystko co zabrał oraz naprawimy co spieprzył (teraz kombinujcie co z tego wynika).

– Pod hasłem: Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgodzić trzeba, zniesiemy wszelkie ograniczenia, zakazy i nakazy związane z koronawirusem – natychmiast przywrócimy stan „normalności”. A ze skutkami pandemii dodatkowo sobie poradzimy poprzez utworzenie w każdym szpitalu oddziału dobrowolnej eutanazji oraz zlikwidujemy tłok w szpitalnych izbach przyjęć poprzez ich likwidację.

– Pod hasłem: Jedna Polska, jeden naród, jedna partia, budowę paneuropejskiego portu lotniczego w Baranowie wstrzymamy, a w tym miejscu zbudujemy kosmodrom, który zapewni przetrwanie polskiego pierwiastka we wszechświecie, albowiem pandemia może być zagrożeniem dla życia polskiej cywilizacji na Ziemi. W związku z tym mieleckie zakłady Bell Helicopters skonstruują rakietę, która oprócz młodych zdrowych kobiet z Kolbuszowej wyniesie ku przetrwaniu słowiańszczyzny spermę Naczelnika Polski i jeszcze kilku znamiennych prominentów (zdecyduje prezydent) na bezpieczną od wirusa orbitę. A gdy zaraza minie, gdy wszyscy tu, prócz lojalnych pisiaków oczywiście, na polskiej ziemi pomrzemy, rakieta ponownie wróci, aby odbudować odpowiednią populację. Oczywiście wiążę się to też z wcześniejszym załataniem dziury ozonowej, aby seksonautki nie umarły od promieniowania kosmicznego, z czym poradzimy sobie z palcem w dupie. Też oczywiście, trzeba następnie całkowicie zdelegalizować aborcję, ponieważ utrata substancji narodowej będzie znaczna. Ale należy wprowadzić legalną aborcję poporodową – eliminacja nieletnich do 18 roku życia. Każdorazowo będzie o tym decydował, na wniosek matki, naczelnik Polski lub jego legalny następca. Zapewni to wyeliminowanie już u zarania osobników zdegenerowanych, nieudanych, gorszego sortu, o których to cechach rodzone matki wiedzą przecież najlepiej. Do tego dochodzi zapewnienie darmowej kastracji dla każdego, kto sobie tego życzy, jeżeli we własnej ocenie do prokreacji się nie nadaje. Ale ostatecznie decydować o tym będzie naczelnik Polski. Kolejna sprawa związana oczywiście z przyśpieszeniem powstania jednolitego narodu – wzmożona dzietność, to stworzenie otwartych ośrodków miłości fizycznej – tzw. Central miłości i rozpłodowości. Tu ludzie parzyć się będą bez tych wszystkich matrymonialnych formalności oraz popołogowej odpowiedzialności. Obowiązek alimentacyjny wobec dzieci urodzonych w tym systemie całkowicie spoczywać będzie na rządzie lub samorządach lokalnych. Wszystko to razem wzięte winno zapewni przekucie wskazanego hasła w czyn.

IMG-20200326-WA0002

– Pod hasłem: Gospodarka i finanse głupcze, dokonamy zmiany struktury przychodów państwa. Jego budżet pochodził będzie głownie z loterii oraz zwiększonej ilości ogólnie dostępnych gier liczbowych o wysokich wygranych. Pozwoli to na ściągnięcie pieniędzy od zamożnych bezrobotnych skłonnych do hazardu. Podatki zaś płacić będą jedynie utalentowani pracoholicy, których żadnym sposobem do bezrobocia zmusić się nie da – mniej zarabiający będą płacić większe podatki, aby pogodzili się z ubóstwem, zaś bogaci tyle samo, ale dzięki sprytnej inżynierii finansowej wpływy budżetowe będą większe. Oczywiście wymaga to także reformy monetarnej opierającej się na zasadzie, że jedna złotówka równa jest 120 groszom. To zwiększy przychody państwa o 20%. A ponieważ to wszystko może nie wystarczyć, przypływ zagranicznej gotówki zapewni przekształcenie Polski w jeden wielki raj podatkowy, a to umożliwi czerpanie większych przychodów państwu i obywatelom z usług bankowych. Liczyć tu należy przede wszystkim na kapitał rosyjski. Jeszcze zreformujemy gospodarkę poprzez wyeliminowanie małych firm i zastąpienie ich bardzo małymi zatrudniającymi mniej niż jednego pracownika, co uniemożliwi rozprzestrzeniania się ewentualnej zarazy, też politycznej, w miejscach pracy. Przy braku rąk do pracy w rolnictwie przywrócimy niewolnictwo. A ponieważ przemysł ciężki zlikwidowany zostanie przez zagraniczne koncerny, zapewnimy równouprawnienie mężczyzn, aby też mogli pracować jako prostytutki, pielęgniarki, mamki, sekretarki i recepcjonistki – wprowadzimy ustawowy parytet płci w tych profesjach. Nie to jeszcze nie wszystkie programowe pomysły, czyli cdn.

Kłopot opozycji…

SONY DSC Opozycja ma kłopot. Po roku po „zjednoczonej opozycji” zostało niewiele. To się może źle dla niej skończyć.

Władze Platformy też mają kłopot – kandydatka ucieka od jednoznacznej odpowiedzi, czy wystartuje. Kiedy pod koniec marca zawiesiła swoją kampanię, przekaz o tym nie był jasny i przyniósł jedynie wizerunkowe szkody. A pozostali opozycyjni kontrkandydaci błyskawicznie wykorzystali okazję, by zawalczyć o miejsce głównego konkurenta pisowskiego nominata. Choć liczono, że i oni wycofają się z majowych wyborów.

IMG-20190902-WA0038

Zresztą widać, że i cała Platforma, i jej kandydatka pozostają w swoistym rozkroku: zawieszają kampanię, chwilę później wzywają do bojkotu wyborów, ale zarazem nie składają w PKW wniosku o skreślenie z listy swojej kandydatki, a ich działania niczym w zasadzie nie różnią się od aktywności innych opozycyjnych konkurentów. Na razie oficjalny przekaz brzmi: „kandydatka nie robi kampanii, ale politykę”. A w maju się zobaczy. – Ja się nie wycofuję. Nie prowadzę kampanii, ale cały czas będę aktywna politycznie – potwierdza. – A jeśli PiS uprze się przy wyborach w maju, nie będę zachęcać Polaków, by wzięli w nich udział – dodaje.

Pozostali kandydaci prodemokratycznej opozycji też wyczekują na kolejne ruchy w obozie władzy. Jednak z wyborów – przynajmniej na razie – wycofywać się nie zamierzają.

Szef PSL komunikuje, że elekcję powinno się przenieść na bezpieczniejszy czas, nawet na przyszły rok. Wierzy, że prześcignie kandydatkę Platformy; że wejście do drugiej tury jest realne, więc bojkotami i rezygnowaniem z wyborów nie zaprząta sobie głowy.

IMG-20200325-WA0002

Szymon Hołownia też zawiesił kampanię, ale mówi, że w zależności… jak oszust rozda karty, zdecyduję, jak tę partię z oszustem rozegrać, i że zamierza… pójść do wyborów, wygrać, a następnie pójść do Sądu Najwyższego i poprosić o stwierdzenie ich ważności.

Kandydat Lewicy krytykuje zawieszenie kampanii, dodając, że on sam… nie odda pola walki walkowerem, a o ostatecznych przygotowaniach do wyborów będzie można rozmawiać dopiero pod koniec kwietnia. – Dopóki jest formalny wyścig wyborczy, choć bez kampanii, nie ma co się z niego wycofywać, bowiem najgorszą rzeczą byłoby pozostawienie samego nominata pisowskiego z jakimiś klakierami typu Jakubiak. Obawia się, że wybory mogą, po wycofaniu się kandydatów rzeczywiście opozycyjnych, być przełożone, a pisowski Trybunał Konstytucyjny orzeknie, że wyłącznie z kandydatami, którzy byli wcześniej zarejestrowani. – Pozwolić pisiakom zachować swego kandydata, podczas gdy reszta by się wycofała, to najgorsza rzecz, która może się zdarzyć – podkreśla szef klubu Lewicy.

A ja głupieję. A ja już nie wiem co o tym wszystkim myśleć. A Wy?

Zalecam brać przykład

SONY DSC Węgry Viktora Orbana to nie moja bajka. Jednak takiej Polski chce prezes wszystkich Polek i Polaków. Niestety nie wszystkie społeczne rozwiązania naszego Bratanka mu pasują. A szkoda. Ja je popieram i propaguję, bowiem tam kryzys demograficzny – dominuje model gospodarstw domowych bezdzietnych (70,8% w 2015 r. według OECD), przesłonił światopoglądowe wątpliwości.

Oto rząd Viktora Orbana postanowił pomóc kobietom, które mają problem z zajściem w ciążę – znacjonalizował sześć największych prywatnych klinik leczenia bezpłodności – odkupił na zasadach rynkowych. Celem było zbicie ceny najdroższych czynności, w tym kosztownej stymulacji hormonalnej, nawet o 90% oraz zlikwidowanie długich kolejek. Teraz corocznie na Węgrzech dzięki metodzie in vitro rodzi się ok. 2 tys. dzieci.

Kiedy Fidesz Orbana przejmował władzę – przed wskazaną nacjonalizacją, można było wybrać procedurę in vitro ze wsparciem państwa albo prywatnie. Jeśli prywatnie, to od ręki, ale drogo. Jeśli ze wsparciem państwa, to taniej, ale w długiej kolejce – po kilku miesiącach. W tej drugiej opcji państwo pokrywało koszt pięciu pierwszych zabiegów zapłodnienia, a samemu trzeba było zapłacić za badania, leki i koszty dojazdu.

IMG-20190915-WA0003

Nacjonalizacja wskazanych klinik wpisuje się w już realizowaną politykę prorodzinną. Dotychczas wprowadzono m.in. szereg ułatwień podatkowych, ulgi na zakup domu i dużego samochodu oraz specjalny kredyt dla rodzin wielodzietnych, a także miesięczne zasiłki na dziecko oraz obniżenie VAT na nowe mieszkania z 27 do 5%. Od 2013 r. Węgry wydają na politykę prorodzinną ponad 3,5% PKB, czyli tyle samo co Francja i Wielka Brytania – liderzy tej klasyfikacji.

Interesujące jest tu to, że węgierski rząd, który sam siebie określa obrońcą wiary chrześcijańskiej, tak energicznie wspiera in vitro – metodę, która w Polsce jest jednoznacznie odrzucana przez środowiska kościelne i prawicowe. A wszystko to za sprawą demograficznego kryzysu, który jest po prostu za duży, żeby go lekceważyć.

Jest w tym coś jeszcze. Oto Orban wojen ideologicznych nie potrzebuje, więc ten typ polityki rodzinnej jest wykalkulowaną strategią.

Oto Fidesz zaczynał jako liberalna młodzieżówka z silnymi akcentami antyklerykalnym. I nie wycofał się ze związków partnerskich osób tej samej płci, gdyż większość Węgrów je popiera i to mino, że konstytucja definiuje małżeństwo jako „wspólnotę życiową kobiety i mężczyzny”. Ale związki partnerskie, którym przysługuje większość praw małżeńskich, prócz adopcji dzieci, nie wzbudzają już emocji – zostały wprowadzone w 2009 r. za rządów socjalistów i liberałów, a konkubinat homoseksualny, pozwalający m.in. na wspólne opodatkowywanie, funkcjonuje od 1996 r. Według badań z 2019 r. 58% Węgrów jest za związkami, 36% przeciwko, a 6% nie ma zdania.

IMG-20200327-WA0024

Jednak pary homoseksualne nie mogą starać się o in vitro – oferta skierowana jest wyłącznie do związków heteroseksualnych (nie tylko małżeństw) i samotnych kobiet. Jednak jeśli para kobiet nie jest w rejestrowanym związku partnerskim, jedna z nich ma prawo do zabiegu zapłodnienia pozaustrojowego.

Zaraz po objęciu władzy przez Fidesz – w maju 2010 r. wróciła sprawa aborcji. Pretekstem stała się debata o konstytucji, którą nowa władza chciała jak najszybciej uchwalić. Znalazł się w niej zapis o ochronie… zarodka ludzkiego, począwszy od poczęcia, choć optowano i za zaostrzeniem ustawy aborcyjnej. I tak na Węgrzech nadal obowiązuje ustawa z 1992 r., która dopuszcza przerywanie ciąży do 12. tygodnia, a w niektórych sytuacjach do 24. W każdym momencie może być przeprowadzona, jeśli życie kobiety jest zagrożone albo płód poważnie uszkodzony. Koszty aborcji wykonywanych z przyczyn zdrowotnych pokrywa obowiązkowe ubezpieczenie zdrowotne.

Co prawda, mimo liberalnych zapisów prawnych, sama procedura aborcji nie jest łatwa – kobieta musi zdobyć potwierdzenie od ginekologa oraz dwukrotnie w ciągu trzech dni spotkać się z pracownikiem socjalnym, który jest zobowiązany do poinformowania jej o wsparciu, jakie oferuje państwo matkom, i procedurach adopcyjnych. Dopiero wtedy może udać się do szpitala lub kliniki.

Optuję!

SONY DSC Zdecydowana większość Polek i Polaków mających prawa wyborcze winna odmówić udziału w majowej tragifarsie – pisowskim mianowaniu takiego jednego osobnika do dalszego pilnowania żyrandola w pałacu prezydenckim.

Ja choćby mnie przypiekali nie zagłosuję ani osobiście, ani korespondencyjnie, ani w jakiejkolwiek innej formie. Niech PiS się sam wybiera!

Ale też oczekuję, że kandydaci demokratycznej opozycji, jeśli chcą liczyć na mój głos w ogólnopolskich wyborach, czy to prezydenckich, czy parlamentarnych, bardzo zdecydowanie, wycofają swoje kandydatury z tych pisowskich, bowiem udział w tak prostackiej podróbce wyborów kompromituje każdego, kto bierze w niej udział, zwłaszcza w nich kandydujących. I ośmiesza wszystkich, którzy się łudzą, że w tych warunkach dokonają politycznego wyboru, gdy w rzeczywistości mogą tylko oddać swój głos konsolidującej się dyktatorskiej władzy.

Apeluję tu do Władysława Kosiniaka-Kamysza, który już stał się operetkowo śmieszny, powtarzając, że pokona w tym głosowaniu pisowskiego nominata; apeluję do Szymona Hołownii, który mimo zerowej szansy na zwycięstwo wciąż się jeszcze nadyma i pofukuje, już tylko legitymizując wyborcze oszustwo, bo nie potrafi się rozstać z mirażem prezydentury; apeluję do Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i Roberta Biedronia – dajcie spokój tej farsie, nie legitymizujcie jej.

Jakich fikołków byście teraz nie wykonali, to w maja przy frekwencji w granicach 30% pisowski nominat wygra z wynikiem między 70 a 95% i będzie sprawował urząd przez kolejne pięć lat albo jeszcze dłużej. A jedyną jego legitymizacją będą ci kontrkandydaci i nieliczni wyborcy, którzy w maju swoim udziałem podtrzymają fikcję, że w Polsce odbywają się wybory prezydenckie.

I na tym miałem ten wpis zakończyć, ale od szefa organizacji, której mam zaszczyt być członkiem – ZŻWP, otrzymałem tekst: W y b o r y – bojkot nie ma sensu, nic tym nie osiągniemy. Oto jak ograć Kaczyńskiego i Dudę na raz:

1) NISKA FREKWENCJA nie ma znaczenia, wybory prezydenckie nie mają limitu frekwencji, może być 3% i wybory są ważne (co prawda, to prawda – dopisek JP.).

2) ILOŚĆ ODDANYCH GŁOSÓW ma znaczenie – jesienią PiS miał 8,1 mln głosów, antypis 10,4 mln. Jest nas więcej. Wystarczyłaby taka sama mobilizacja. Elektorat PiS jest bardzo zdyscyplinowany, więc te 8,1 mln to maksymalny poziom ich głosów. Wszystkich wyborców w Polsce jest 30,1 mln, więc pisowcy to tylko 27% uprawnionych do głosowania = ¼ (to już złudzenie – dopisek JP.).

3) DODATKOWO karty do glosowania dotrą do tych, którzy nigdy na wybory nie chodzili, a jest ich 12 mln – jeśli część z nich wypełni jednak kartkę jest duża szansa na wygraną (to jeszcze większe złudzenie – dopisek JP.).

4) KAŻDY robi zdjęcie swojej karty do głosowania z dowodem osobistym obok – odsłonięte tylko zdjęcie i początek peselu/data urodzenia. W razie fałszerstw wszyscy wysyłają zdjęcie do komitetu wyborczego swojego kandydata, a komitety sumują glosy i badają czy kaczor oszukiwał (to nie ma sensu – dopisek JP.).

5) IM WIĘCEJ oddamy głosów tym trudniej będzie sfałszować wybory. Komisje wyborcze będą OTWIERAŁY najpierw tylko koperty zwrotne – sprawdzą, czy dane podane w oświadczeniach zgadzają się z tymi ze spisu wyborców. Jeśli wszystko będzie się zgadzało – KOPERTA z kartą do głosowania trafi do urny. Sasin ma pole manewru tu i na poczcie, ale bardzo małe. W Komisjach będą nasi ludzie i obserwatorzy (złudzenie – dopisek JP.).

6) W PIERWSZEJ TURZE każdy głosuje na kogo chce, byle zabrać Dudzie szansę na 51%. W DRUGIEJ TURZE wszyscy głosują na kandydata opozycji (i co to da przy wyborach „pocztowych” – dopisek JP.).

7) UNOSZENIE się honorem, teksty o usankcjonowaniu swoją obecnością oszustwa, łamaniu konstytucji nie robią na Kaczyńskim ŻADNEGO wrażenia. Z buszmenem walczymy pałą, to jedyna rzecz, którą buszmen rozumie. Nie honorem i moralnością – tej buszmen nie zrozumie nigdy (to obraza buszmena – dopisek JP.).

7a) OBAWY o PESEL: ciebie okradną wcześniej z godności niż z pieniędzy. Mój pesel jest w 400 miejscach w necie i jeszcze nikt na mnie kredytu nie wziął. To nie takie łatwe (łatwiejsze niż się zdaje – dopisek JP.).

8) BOJKOT TO NAJGŁUPSZA rzecz jaką możemy zrobić. Kaczyński tylko na to czeka. Trzeba się dobrze zabezpieczyć maską i rękawiczkami i podziękować Szeregowemu Posłowi Kaczyńskiemu za dreszczyk emocji „umrę, a może nie umrę oddając głos”. Tylko tak pokażesz mu środkowy palec, tylko tak go zaboli (wielkie złudzenie – dopisek JP.).

9) OD WCZORAJ na 10 grupach (350 tys. obserwujących) zebrałem 12 (dwanaście) głosów wsparcia i jakieś 5 000 opinii, że nie warto, że wybory będą sfałszowane. Naród się poddał, klęczy przed starcem, który z ohydną satysfakcją na mordzie zarządza naszym strachem i tak manipuluje wynikiem wyborów. PODDALIŚMY SIĘ I DOKŁADNIE O TO MU CHODZIŁO. Ja mówię NIE (to wcale nie o to chodzi, udział w tych wyborach to akceptacja dla pisowskiego bezprawia, a nie troska o jego wynik – dopisek JP.).

10) UDOSTĘPNIJ szeroko post, RÓWNIEŻ na profilu prywatnym, niech ludzie sami podejmą decyzje, ale BOJKOT TO FATALNA DROGA, to wygrana Dudy w pierwszej turze (udostępniam i optuję za bojkotem – dopisek JP.).

Problemy z aborcją cd.

SONY DSC A teraz jeszcze trochę szczegółów na temat aborcji (vide poprzedni wpis). Oto okazuje się, że w dobie pandemii problem niechcianych ciąż narasta, a więc zapotrzebowanie na aborcję też wyraźnie wzrasta. A tu zamknięte granice…

Jednak pamiętajcie, że są organizacje, które w tym pomagają. Też jak trzeba wysyłają za granice – organizują wyjazdy nawet do Anglii i Holandii, gdy chodził o przeprowadzenie aborcji w 20-21. tygodniu ciąży.

Organizacje te głownie przekonują do aborcji farmakologicznej, też do szukania wsparcie u męża czy partnera, miast ukrywania to przed nimi. Mogą być bardzo pomocni.

Klucz

Na zagraniczne wyjazdowe aborcje często decydują się kobiety, które mają wykryte poważne wady płodu, choć powinne mieć legalną aborcję na miejscu w Polsce, bowiem nie chcą już przechodzić kolejnych upokorzeń w polskim szpitalu i kopać się z koniem – nikt ich w Polsce nie traktuje poważnie; diagnostyka jest przeciągana, wmawia się im, że nastąpi cudowne ozdrowienie płodu albo, że za tydzień będzie w szpitalu lepsza maszyna, która zrobi dokładniejsze badanie; teraz dochodzi jeszcze problem z epidemią, co w ogóle przekreśla szanse na zabieg, a one najczęściej chcą jak najszybciej mieć to z głowy – zakończyć ciążę.

W takich sytuacjach wspomniane organizacje załatwiają wyjazd i dojazd na miejsce zabiegu; na miejscu odbiera je osoba, która z daną organizacją współpracuje, pomaga w tłumaczeniu rozmów, towarzyszy w klinice, załatwia nocleg, też przekonuje dziewczyny do aborcji farmakologicznej i w tym wypadku pomaga zamówić bezpieczne leki oraz wspiera dziewczyny w trakcie ich zażywania, a gdy je już zażyją, towarzyszy wirtualnie, wspierając przez telefon albo esemesowo.

Oczywistym jest, że w czasie kryzysu każda opcja przerwania ciąży obarczona jest jakimś dodatkowym problemem: lekarze podnoszą ceny a handlarze oszukują. Oto dziewczyna decyduje się skorzystać z internetowej oferty leków do aborcji, bowiem zależy jej na czasie. Handlarz obiecują, że leki dojdą kurierem następnego dnia. No i dramat, bo czasem dostaje sam Misoprostol, czasem za małe dawki, a czasem nie przychodzi zupełnie nic.

Nadzieja umiera ostatna

Tak, pandemia to raj dla oszustów, więc zapamiętajcie, że żeby przerwać ciążę farmakologicznie, stosuje się 2 leki: Misoprostol i Mifepriston. Mifepriston blokuje progesteron, a Misoprostol powoduje skurcze macicy. Aborcja samym Misoprostolem jest możliwa, ale mniej skuteczna niż w sytuacji, w której podaje się zestaw tych dwóch leków. Żeby przerwać ciążę samym Misoprostolem, trzeba mieć minimum 12 tabletek, a handlarze często wysyłają tylko 10 (za mało by zadziałały) plus jedną udającą Mifepriston, np. Apap czy Paracetamol, a liczą sobie tysiaka.

Oczywiście, że jest możliwe rozpoznanie, że otrzymaliśmy trefne tabletki – Mifepriston jest zazwyczaj okrągły, biały albo lekko beżowy. Nigdy i nigdzie nie da się go kupić w większej ilości niż jedna sztuka w opakowaniu – tabletki te pakowane są pojedynczo w jeden blister. Jeśli więc lek jest wycięty z większego blistru, żółty czy podłużny, to wiemy, że to tabletka od bólu głowy, a nie „mife”.

propaganda 520042020

Niestety, tacy handlarze są w zasadzie bezkarni, bowiem by coś zrobić dziewczyna musiałaby się przyznać, że jest w ciąży, którą chce przerwać. Na dodatek dany handlarz ma jej dane. A sytuacje kobiet są naprawdę różne. Czyli najlepszym rozwiązaniem jest kupowanie leków z autoryzowanych serwisów – organizacji pozarządowych, które dostarczają te niezbędne w określonej sytuacji leki, np. Women Help Women. Tu leki są prawdziwe, zawsze tańsze i dane osobowe dziewczyn są bezpieczne, także można dostać wsparcie, a jeśli tabletka „dzień po” nie zadziałała, trzeba się z taką organizacja skontaktować i razem poszukać innego rozwiązania. Tym bardziej, że w dobie koronawirusa i po wiele osób doświadczać będzie ogromnego pogorszenia sytuacji ekonomicznej, a wtedy niechciana ciąża staje się większym powodem do lęków i obaw niż dawniej.

Problemy z aborcją

SONY DSC Pisowska wrzutka aborcyjna do Sejmu ma spowodować, że nie będzie można usunąć ciąży, z której urodzi się potworek, albo roślina, która przez całe życie będzie wymagała opieki.

Ten społeczny – kościelny, projekt nowelizacji prawa aborcyjnego nie dotyka dwóch innych przesłanek do zgodnego z prawem przerwania ciąży: zagrożenia zdrowia i życia kobiety oraz ciąży będącej wynikiem gwałtu czy kazirodztwa To oficjalnie, a tak naprawdę projekt ten, gdyby wszedł w życie, de facto skończyłby w Polsce z legalnym przerywaniem ciąży, bowiem statystyki ostatnich lat wskazują, że 97,5% zabiegów w szpitalach wykonano po tym, jak… badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazywały na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu. Gdyby więc nowelizację klepnięto, to zamiast 1000-1100 zabiegów robiono by ich w Polsce zgodnie z prawem jakieś 25-30.

IMG-20180515-WA0044

Oto ustawa antyaborcyjna i kodeks karny mają zapisy, dzięki którym do więzienia można wpakować lekarza dokonującego czy asystującego przy nielegalnym przerwaniu ciąży, pielęgniarkę i tych wszystkich, którzy do aborcji „nakłaniają”, więc pytam: – Ile przestępstw związanych z nielegalną aborcją wykryła w 2019 r. policja? – Ilu osobom prokuratorzy postawili zarzuty?

Niestety, odpowiedzi brak – w ich statystykach przestępstwa okołoaborcyjne nie występują. Nieoficjalnie, dlatego, że nie ma czego raportować, a oficjalnie, o czym można dowiedzieć się od monitorujących wszystkie tego typu przypadki organizacji kobiecych czy w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, że w 2019 mieliśmy jedną sprawę w sadzie i jeden zarzut prokuratorski: zamówienie dla swojej dziewczyny w internecie tabletek poronnych (nakłaniania skutkujące odsiadką) oraz medialna akcja zatrzymania ginekologa, który za dwie godziny miał się zabrać za wyskrobywanie dwumiesięcznego płodu (udzielenia pomocy w przerwaniu ciąży zagrożone trzema latami pudła oraz poświadczenie nieprawdy w dokumentacji medycznej w celu osiągnięcia korzyści majątkowej zagrożone nawet 8 latami paki).

Widzicie, że niezbyt to imponujący wynik jak na kraj, w którym jest jakieś 15 milionów kobiet mogących zajść w niechcianą ciążę. Wskazuje on też na to, że z punktu widzenia organów ścigania nielegalna aborcja w Polsce nie występuje, albo śledczym przerywanie ciąży wisi, a reagują tylko wtedy, gdy muszą, czyli gdy jest oficjalne zgłoszenie.

IMG-20200325-WA0000

A przecież wg Światowej Organizacji Zdrowia co czwarta ciąża na świecie kończy się usunięciem. W zależności od kraju waha się w granicach 20-30%. Im bardziej przepisy zabraniają przerywania ciąży, tym bardziej kobiety się skrobią. Nawet więc jeśli Polki nie mają rozbuchanego libido i nawet jeśliby masowo stosowały antykoncepcję (a nie stosują), to i tak wychodzi, że 20% z nich ciąży się pozbywa. Czyli rocznie jej usunięcia doświadcza co najmniej 100 tysięcy kobiet – jest na bakier z kodeksem karnym (nie licząc pań nieściganych za aborcję, a pozbywających się ciąży). W gronie tym są głównie mężowie i narzeczeni, mamusie, babcie i koleżanki – ludzie, którzy w myśl kodeksu „pomagali” czy wręcz „nakłaniali”.

W Polsce, kwestiami usunięcia ciąży zajmują się głownie organizacje antyaborcyjne i feministyczne. Antyaborcyjne uważają, że podziemie aborcyjne w Polsce to najwyżej 12-13 tys. przypadków rocznie, zaś feministyczne, że wykonuje się ich od 100 do 200 tys.

Aborcja w polskim gabinecie kosztuje ok. 4 tys. zł, a w czeskim czy słowackim połowę tego. Ale ok. 80% kobiet  stosuje pigułki wywołujące miesiączkę, więc dzięki internetowi i UE niewiasty te mogą pozbyć się problemu za ok. 400 zł. A tabletka wywołująca poronienie jest dostępna w 70 krajach na świecie, ale w wielu można ją otrzymać jedynie od personelu medycznego w przychodni lub szpitalu. Polska jest jednym z niewielu krajów europejskich, gdzie nie jest ona w ogóle zarejestrowana.

 

Ta tabletka zwana „tabletką poronną”, to z reguły są dwa różne leki, których zażycie jest całkowicie bezpieczne – krwawienie jest naturalnym stanem, mogą zdarzyć się też bóle, wymioty, biegunka czy gorączka, ale po kilku godzinach od aplikacji kobieta dostaje mocniejszej miesiączki i przestaje być w ciąży. W przypadku wystąpienia problemów powinna udać się do lekarza, ale w żadnym wypadku nie powinna opowiadać, że coś wzięła, albo, że ktoś załatwił jej pigułkę, czy o takiej możliwości poinformował.

Podkreślam tu, że medykamenty dystrybuowane przez organizacje kobiece są bezpieczne. Natomiast te sprzedawane na OLX lub Allegro mogą być niewiadomą. W tym miejscu wyrażam nadzieję, że się nie narażę prokuraturze informując, iż pakiet Mifepriston plus Mizoprostol można zamówić znajdując w internecie stronę Women on Web albo Women Help Women. Po przelaniu na podany rachunek bankowy darowizny w wysokości 70-90 euro po kilku dniach przychodzi koperta z medykamentami i instrukcją ich zażycia. W przypadku trudnej sytuacji finansowej istnieje możliwość obniżenia ceny.

codzienność04042020

Uwaga! Z orzeczenie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że… zakazanie rozpowszechniania informacji o możliwościach aborcyjnych za granicą stwarza ryzyko dla zdrowia kobiet, które chcą dokonać aborcji w późnym stadium ciąży z uwagi na brak odpowiedniego doradztwa. Zakaz ten również może mieć odwrotny skutek w stosunku do kobiet, które nie były wystarczająco pomysłowe czy zaradne albo nie miały odpowiedniego poziomu wykształcenia, aby uzyskać dostęp do alternatywnych źródeł informacji. Taki zakaz jest nieproporcjonalny i narusza art. 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do wolności wyrażania opinii).

Widzicie więc, że choć aborcja farmakologiczna oficjalnie jest przez polski system prawny zwalczana – straszy się kobiety, iż przesyłka z farmaceutykami do nich nie dojdzie, bo zostanie przechwycona przez służby celne, tysiące przychodzących na właściwy adres pakietów świadczą, że to pic. Cdn.