Aktualny pisowski minister od nauki i edukacji tako rzecze: – Nauka albo religii, albo etyki będzie obligatoryjna, by do młodzieży docierał jakikolwiek przekaz o systemie wartości.
A co tak naprawdę się za tym kryje? Chodzi o to, żeby dzieci wróciły na katechezę, która oczywiście odbywać się będzie w dogodniejszych godzinach niż etyka, i z której łatwiej będzie można dostać najwyższe oceny. Ale są w tym jeszcze bardziej dalekosiężne cele. Oto Kościół zapewnił katechezie rangę znacznie wyższą niż zwykłemu przedmiotowi ponadobowiązkowemu – ma zagwarantowane, że będzie docierać ze swoją ideologią i indoktrynacją także do tych dzieci, które nie są posyłane na katechezę bądź nie chcą na nią chodzić. Od lat szykuje się do przejęcia lekcji etyki – kształci na uczelniach wyznaniowych zastępy potencjalnych nauczycieli. Będą nimi absolwenci filozofii bądź podyplomowych studiów z etyki. I formalnie wszystko będzie ok., ale w praktyce lekcje etyki będą prowadzić kadry katolickie, dbające o to, aby sztafaż nieco zeświecczonego języka i suchych informacji o błędnych etycznych teoriach liberałów nie przeszkodził zaszczepieniu w uczniach jedynie słusznego systemu przekonań moralnych, boskim zrządzeniem ściśle zbieżnego ze stanowiskiem Kościoła katolickiego.
I opinia publiczna nawet nie zauważy perfidnego zamachu na wolność sumienia i wolność religijną, jaką szykują fundamentaliści. Nie wie, że wspomniany przez wspomnianego ministra „system wartości” oznacza ideologię katolicką. Nie wie również i tego, że nauka etyki to coś innego niż wychowywanie i umoralnianie, a w szczególności coś innego niż zaszczepianie dzieciom systemu przekonań („wartości”) zakorzenionego w którymś z wyznań. Nie wie w końcu i tego, że alternatywa religia czy etyka jest pozorna, bo oba jej człony znajdą się w tych samych rękach. Mam więc prawo sadzić, że objęcie prawie całej polskiej młodzieży obowiązkową indoktrynacją katolicką nie wzbudzi protestów.
I tak na lekcjach etyki będzie się dzieciom mówić o „osobie ludzkiej” albo „prawie naturalnym”. Tu nie dowiedzą się już one, że terminy te udają świeckie, podczas gdy cały ich sens jest teologiczny („dziecię boże” i „prawo boże”), a całą tę manipulację, polegającą na przemycaniu religii w świeckim kostiumie, zdolni będą przejrzeć i napiętnować tylko bardzo nieliczni.
Wygląda też na to, że decydenci, jak większość ludzi, mylą dwie kwestie: wiedzę o teoriach etycznych („etyka” jako nauka moralności) z wychowaniem („etyka” jako morale, poddające się kształtowaniu przez dobry przykład i refleksję nad dobrem i złem w postępowaniu).
Wynika z tego że, godziny lekcji etyki nie mają służyć nauczaniu dyscypliny filozoficznej zwanej etyką, kształtowaniu wrażliwości moralnej, wpajaniu umiejętności i nawyku moralnej refleksji i – jeśli się da – wzmacnianiu w uczniach takich cnót, jak roztropność, sprawiedliwość czy koleżeństwo. Ich prawdziwym celem jest nie też zbudowanie moralne czy także przekazanie wiedzy na temat różnych koncepcji moralności, wyjaśniających, skąd biorą się powinności i oceny moralne oraz czym one w ogóle są.
Kto uczy się etyki, ten, owszem, może i powinien doskonalić się moralnie, niemniej w bardzo szczególny sposób. Dojrzewanie moralne uczestnika kursu etyki ma polegać na czymś przeciwnym w stosunku do słuchacza kazań i lekcji religii. O ile bowiem temu drugiemu wpaja się pewne normy postępowania i przekonania moralne, tłumacząc, że są one wolą bożą, obowiązującą uniwersalnie, o tyle tego pierwszego uczy się, że odpowiada nie tylko za swoje czyny, lecz również za swoje przekonania i oceny moralne. Kto uczy się etyki, ten wie, że musi czasami zdobyć się na samodzielną refleksję i analizę etyczną, nie poprzestając na posłuszeństwie czemuś, co jakaś grupa ludzi uważa za prawo boże, uniwersalny „kodeks etyczny” czy też „uniwersalny system wartości”. Ba, taka osoba uważa wręcz, że we współczesnym świecie opieranie swoich decyzji moralnych na fundamencie posłuszeństwa jakiejś doktrynie religijnej oraz oczekiwanie od innych, że przyjmą tę doktrynę jako „uniwersalną” sarno w sobie jest niemoralne. Ale, niestety, wspomniany minister tego z pewnością nie wie.