To nie pierwszy, ale chyba nie ostatni, ale wyjątkowo głośny, proces sądowy o pomoc w aborcji. Już o nim sygnalizowałem. Dziś trochę więcej szczegółów i wskazanie na inne, które miały miejsce. I choć odbiły się niemałym echem, uległy zapomnieniu.
Rozpoczął się przed sądem w Warszawie. Oskarżona pracuje w organizacji Aborcja bez Granic i jest współtwórczynią Aborcyjny Dream Team. Od lat pomaga kobietom z Polski w uzyskaniu legalnej aborcji za granicą. Jednak nie tego dotyczy ten proces. Za pracę w Aborcyjnym Dream Teamie nie można nikogo skazać, gdyż informowanie o tym, co w Europie jest legalne, a co nie – nie podpada pod paragraf, kiedy przekazujemy informacje, gdzie można legalnie przeprowadzić aborcję i jak uzyskać pomoc w sfinansowaniu zabiegu. Ba, legalne jest nawet wskazanie różnych konkretnych adresów prowadzonych za granicą stron internetowych albo numerów telefonów. Chroni tu nas też jeden z wyroków Trybunału w Strasburgu. Nielegalna jest tylko pomoc konkretnej kobiecie w wykonaniu aborcji w Polsce.
A w opisywanym tu wypadku właśnie to miało miejsce. Oskarżona pomogła innej kobiecie, która wcześniej próbowała przerwać ciążę tabletkami zamówionymi poprzez jedną z zagranicznych stron wsparcia dla kobiet w Polsce, ale mąż jej to uniemożliwił. Udało się je dotrzeć do dziś Oskarżonej, a ta postanowiła podzielić się z nią własnymi tabletkami, bowiem na żaden inny krok nie było już czasu. Obie nie wiedziały, że mąż tej drugiej zastawił na nie pułapkę z udziałem policji.
Tu dygresja. Oto, przemoc fizyczna, ekonomiczna, psychiczna, łamanie tajemnicy korespondencji, ograniczanie wolności – wszystkie te przestępstwa wskazanego męża wobec własnej żony, pozostał bez reakcji wymiaru sprawiedliwości, a tylko ta jedna sprawa okazała się groźna dla polskiego państwa.
Oskarżonej grożą trzy lata. Proces prowadzi sędzia wybrana już za rządów PiS i w sposób budzący wątpliwości prawne. Nie zezwoliła na uczestnictwo w rozprawie: mediów, broniącej praw człowieka Amnesty International oraz przedstawicieli ambasad, których państwa przesłały do Polski listy z żądaniem zdjęcia z oskarżonej wszelkich zarzutów. Natomiast wyraziła zgodę, by w procesie na prawach strony – roli zbliżonej do roli pokrzywdzonego, wystąpiła fundamentalistyczna organizacja Ordo Iuris, czym podpisała się pod twierdzeniem, że płód ma osobowość prawną, chociaż jeszcze się nie urodził. Organizacja ta jednocześnie reprezentuje pokrzywdzonego – męża kobiety, której oskarżona zdecydowała się pomóc. Cdn.