Tym, że Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE w swej opinii o prezydenckich wyborach zwróciło uwagę na luki prawne; że kampania ucierpiała przez wrogość, groźby wobec mediów, retorykę nietolerancji oraz przypadki nadużywania zasobów państwowych; że odmowa obu kandydatów spotkania się we wspólnej debacie pozbawiła wyborców możliwości porównania ich postulatów, a niedostosowane ramy czasowe rozpatrywania skarg i odwołań zakłóciły możliwość dochodzenia roszczeń prawnych pomiędzy dwiema turami? Przecież to i tak nie miało i nie ma zasadniczego wpływu na wynik wyborczy. Wszystko pozostanie po staremu przez najbliższe trzy lata – do kolejnych wyborów parlamentarnych. O nie! Naczelnik Polski na to nie pozwoli.
– Że frekwencja wyniosła 68,18% i przez to była rekordowa; że to dobre dla demokracji? Przecież to jest bardziej efektem wysokiej polaryzacji – ona jest większa nie tylko od tej w 1995 r., ale też tej z przed 1989 r. Nic to, że eksperci i publicyści zamartwiają się tym, iż Polska jest podzielona na dwie równe części. Po pierwsze, nie równe, bo pisowska jest większa. Po drugie, lepszy jest podział niżby wszystkie owce miały iść za Adrianem.
– Że wg oficjalnych wyników: 51,03% do 48,97%, to różnica jest niewielka? Przecież zwycięzcą jest tylko jeden – „niezłomny długopis” i tego przez najbliższe pięć lat nic nie zmieni. A może?
– Że telewizja publiczna – TVPiS (kurwizja) odegrała niesamowicie skuteczną rolę, a jej prezes swoje zadanie wypełnił ponad miarę; że takiej brutalności, jednostronności, takiego fałszowania wizerunku kontrkandydata jeszcze nie przeżyliśmy? Przecież to świadczy o ogromnym regresie, który dokonał się w ciągu 30 lat oraz o tym, że taka brutalna propaganda, choć pewnie odstraszyła część młodych wyborców, to zmobilizowała też przeciwników kontrkandydata.
– Że córka „niezłomnego długopisu” zabierając głos podczas wiecu wyborczego wypowiedziała i takie słowa, które wielu zdziwiły: – Niezależnie od tego, kto wygra te wybory, chciałabym zaapelować do państwa o to, żeby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Niezależnie od tego, w co wierzy, jaki ma kolor skóry, poglądy, jakiego kandydata popiera i kogo kocha. Wszyscy jesteśmy równi i wszyscy zasługują na szacunek. Szanujmy się; że przesłanie to stoi w opozycji do tego, co jeszcze nie tak dawno mówił jej ojciec; że apel ten był, merytoryczny i autentyczny? Przecież niezależnie od powyższego może to wyłącznie wpłynąć na ocieplenie wizerunku jej tatusia. I chyba o to właśnie chodziło.
– Że pisowcy podbudowani zwycięstwem Adriana zastosują opcję białoruską – okażą łaskę pokonanym i nie przykręcą im śruby, jak planowali? Ale mogą też zastosować opcję turecko-węgierską, bardziej prawdopodobną – tak im przykręcą śrubę, że obywatelom pozbawionym niezależnego sądownictwa, wolnych mediów i demokratycznych samorządów nie pozostanie nic innego jak tylko wybrać emigrację, choćby tylko wewnętrzną, lub samobójstwo.
– Może tym, że Polacy niezadowoleni z wyboru Adriana zechcą bojkotować rolników z Podkarpacia, gdzie osobnik ten zdobył poparcie miejscami sięgające nawet 97%; że jeden handlowiec anulował gigantyczne zamówienie dla firmy z Podkarpacia? – Nie będę im napychać portfeli – stwierdził. A inny, że nie zamierzam niczego kupować od rolników z tej części Polski; i że jego noga też tam nie postanie; niech sami zjedzą te swoje ziemniaki, ja nie kupię i innych też do tego namawiam; niech wyślą wszystkie do pałacu prezydenckiego. A mnie przykro(?) słuchać takich rzeczy. Przecież ci rolnicy w ramach demokracji zagłosowali na swojego kandydata, a z warzyw, które sprzedają, utrzymuję całe swoje rodziny. Czyżbyśmy chcieli by one nie miały co jeść?
– A może tym, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach orzekł, że powzięta we wrześniu 2019 r. przez Radę Gminy Istebna uchwała „anty-LGBT” jest nieważna, krzywdzi bowiem i wzmacnia poczucie zagrożenia ludzi, przeciw którym została uchwalona; że w 2019 r. prezydent w trybie tzw. kontroli prewencyjnej złożył wniosek do tzw. Trybunału Konstytucyjnego, a ten zdominowany przez pisowskich wybrańców orzekł, że przygotowana przez Ziobrowe Ministerstwo Sprawiedliwości nowelizacja kodeksu karnego (m.in. zaostrzająca kary za przestępstwa pedofilii) jest niezgodna z konstytucją? To może przecież świadczyć tylko o tym, iż Adrian ma słabość do pedofilów. Na co też wskazuje ułaskawienie jednego takiego pedofila znęcającego się w przeszłości nad swoja rodziną – zniesienie zakazu zbliżania się do niej.
– Może też tym, że dawniej pisowiec, a teraz niezależny (no!) prezes NIK chce się pozbyć pisowskiego nadzorcy, byłego posła a obecnego zastępcy prezesa NIK i w tym celu napisał wniosek do marszalicy Sejmu oraz złożył zawiadomienie w prokuraturze o tym, że zastępca ten nadużywa uprawnień?
No, spójrzcie tylko. Adrian wygrał prezydenckie wybory, a jakaś tam sprawiedliwość jeszcze jest.