Słowo na sobotę przed niehandlową niedzielą
Ogłoszony w styczniu br. przez Inspektorat Uzbrojenia przetarg na dostawę 60 bomb burzących dla samolotów Su-22 za 430 tys. euro odwołano, bowiem specyfikacja tego przetargu zawierała tak określony przedmiot przetargu, że tego typu bomby można kupić tylko od Rosji.
Polska kupuje uzbrojenie na Ukrainie. Za miliony dolarów pociski rakietowe R-27 dla samolotów Mig-29 oraz silniki TW3-117 do śmigłowców Mi-24 i Mi-17.
Polskie wojska rakietowe mają na wyposażeniu, broń historyczną. Obrona przeciwlotnicza to poradzieckie wyrzutnie rakiet. S-125 „Newa”, które do służby w Polsce weszły w połowie lat 70. XX w. oraz 30 lat liczące zestawy przeciwlotnicze S-200 „Wega”, a także z połowy lat 80. XX w. wyrzutnie rakiet przeciwlotniczych 2K12 „Kub”.
***
W magazynach Wojska Polskiego zalegają nieprzebrane ilości amunicji kaliber 125 mm do czołgów i 73 mm do BWP-ów, co wskazuje na to, że sprzęt ten będzie eksploatowany i reanimowany do końca świata i jeden dzień dłużej. Zresztą już dawno z powodu przekroczenia terminu przydatności do strzelania amunicja powinna być zutylizowana, bo grozi nie ostrzeliwanemu, ale strzelającemu.
Budżet MON to grubo ponad 40 mld zł rocznie. I zamiast być przeznaczany na coś nowoczesnego, pakuje się tę forsę w reaktywację złomu i na tak poronione pomysły jak dziesiątki tysięcy weekendowego wojska – WOT.
Jest w tym jeszcze jeden problem, i to nie taki mały. Oto regenerowanie poradzieckiego sprzętu wojskowego jest… jakby nielegalne. Od lat bowiem nie została z Moskwą dogadana sprawa korzystania z tego sprzętu. Od lat nielegalnie, co narusza prawo międzynarodowe, jest on modernizowany przez polskie firmy zbrojeniowe. A z formalnego punktu widzenia nie mają one prawa korzystać z dokumentacji opracowanej w ZSRR. Rozmowy z Rosją w tej kwestii toczą się od lat. W tym stanie rzeczy Rosja może z tym pójść do arbitrażu międzynarodowego, żądając od nas miliardów dolarów.
A tak przy okazji, to warto też wiedzieć, że naprawy i przeglądy należącego do wojska smoleńskiego Tupolewa, robiono w Rosji. Części zamienne i elementy uzbrojenia poradzieckiego sprzętu także kupowane są w Rosji za ciężką kasę.
Widzimy tu, że polska armia posługuje się w większości sprzętem, o którym w Rosji już dawno zapomniano – w zdecydowanym zakresie dysponuje sprzętem wyprodukowanym w ZSRR albo na licencji ZSRR, a od upadku Związku Radzieckiego Rosja dorobili się już wielu generacji sprzętu do obrony i zabijania.
No cóż, gdyby przyszło co do czego, to naprzeciw nowoczesnych militarnych zabawek Putina staną wojska głownie wyposażone w poradzieckie uzbrojenie. Z czym do gości…?