I się wyjaśniło. Polska nie zawetowała budżet Unii Europejskiej. Przeciw temu wetu była zdecydowana większość Polaków od 65 do 80%. I coś mi się zdaje, że to zasługa Viktora Orbana – on pierwszy się wycofał, a Polska nie chciała ponownie zaliczyć niebywałego „sukcesu” – wyniku, tym razem 26:1. Zresztą z rozporządzenia „pieniądze za praworządność” Unia nie miała zamiaru się wycofać i tego nie uczyniła, ale była gotowa – miała przygotowany sposób ewentualnego obejścia sprzeciwu Polski i Węgier.
Wobec realnej groźby utraty ponad 60 mld euro z unijnych funduszy – politycznie nie do wytłumaczenia – Morawiecki skwapliwie zgodziłby się na rozwadniającą deklarację interpretacyjną. Ale tak czy owak, osobiście tę batalię już przegrał. I tak do „bezobjawowego prezydenta” dołączył bezobjawowy szef rządu. Niemniej oczywistym jest, że to nie on nakręcił tę grę w weto albo śmierć – kazał mu wicepremier nadpremier z Nowogrodzkiej.
Problem jednak w tym, że wciąż nie wiadomo, po co tę żabę jedliśmy sięgając po weta w Unii z tak błahych powodów, przy tak wielkiej stawce i z tak idiotyczną argumentacją. Wg oficjalnej wersji chodził o obronę suwerenności, osłonę dla tzw. reformy wymiaru sprawiedliwości; danie odporu niemieckiemu dyktatowi; uniemożliwienie Unii narzucania w przyszłości zmian obyczajowych, takich jak wolna aborcja i adopcje gejowskie. Ale wszem wiadomym było i jest, że to argumenty na pokaz, i że gra w weto została wywołana rywalizacją o wpływy w obozie Zjednoczonej Prawicy. Ale licytacja poszła tak wysoko, że zmieniła istotę gry – z ruletki w rosyjską ruletkę.
W sumie, to dziś bez znaczenia, ale znaczenie ma to co się wydarzyło: rząd PiS rozpoczął proces wyprowadzania Polski z Unii – weto wobec Unii już zostało postawione i jego skutków nie da się wyłączyć. Przede wszystkim Polska, igrając bezpieczeństwem całego ogarniętego pandemią kontynentu, sama się zmarginalizowała, straciła reputację i szacunek w Unii. Nie rząd PiS, ale Polska i Polacy. Rząd przywołał, obudził wszelkie negatywne o nas stereotypy: zaścianek, antysemici, kseno- i homofobii z jakimiś strefami wolnymi od LGBT, bigoci, egoiści, niegotowi do demokracji i praworządności – słowem, wschodnie grzęzawisko. Cdn.