Wybory samorządowe poza nami i wszystkie, coś znaczące, ugrupowania wyborcze twierdzą, że je wygrały. A może jest tak, że jak wszystkie ogłaszają, że wygrały, to wszystkie przegrały. A na pewno przegrały: demokracja, władza i opozycja. A zwyciężyła…? Przyjrzyjmy się temu.
– Demokracja? Przegrała, gdyż nadal nie interesuje dużej części społeczeństwa. Przy tak dużej mobilizacji, i to ze wszystkich stron, do udziału w wyborach, frekwencji 55%, nie można uznać za zwycięstwo demokracji. Przecież niemal połowa Polaków nadal nie odczuwa najmniejszej potrzeby wyrażenia opinii o rządzie. A przecież temu w rzeczywistości służyły tegoroczne wybory samorządowe, szczególnie te na prezydentów dużych miast i radnych sejmików – były politycznym plebiscytem za czy przeciw władzy. I ponad 45% społeczeństwa nadal ma to gdzieś, więc jak na zmobilizowaną demokrację wynik to raczej słabiutki.
– Władza – PiS? Przegrało, gdyż zwiedzione własnymi sondażami i dobrym samopoczuciu, postawiło swój autorytet na bitwy, których wygrać nie mogło (vide Warszawa i Łódź). Próba wyeliminowania PSL z życia publicznego, też się nie powiodła, na dodatek próbą tą doprowadzono do sytuacji, że teraz, gdy już widać, że ludowcy nie dali się wyeliminować i mogliby PiS-owi przydać się w sejmikach, stało się to praktycznie niemożliwym – odzyskano mniej sejmików niż zakładano.
– PSL? Na skutek poczynań PiS zwarł szeregi wokół prezesa – to chyba jedyny prawdziwy sukces ludowców w tych wyborach, i jeszcze raz uciekło grabarzowi spod łopaty. Jednak nie sposób nie zauważyć, że spory kawałek wsi PiS przejął od ludowców.
– Koalicja Obywatelska? Właściwie PO, też nie ma powodów do dumy. Straciła kilka sejmików. Ale, co chyba ważniejsze, cała propaganda zbawczej jedności okazała się niewiele warta, bowiem PO z Nowoczesną i Nowacką wzięli mniej więcej tyle, ile według sondaży bierze sama Platforma. Proszę jednak tego nie odczytywać, jako mojej niechęci do jednoczenia się opozycji. Ją pochwalam, ale przytaczam fakty. A z nich wynika i to, że Nowoczesna oraz Nowacka rozpłynęły się w Platformie i raczej samodzielnie już nic nie znaczą.
– Lewica? Też nie jest w lepszej sytuacji. Tyle, że wyprzedziła Kukiza i bezpartyjnych(?) samorządowców – znalazła się tuż za podium, na czwartym miejscu. Ale te 6,6% to marny wynik, który pozwoliłby lewicy dostać się do Sejmu, ale zmienić w nim układ sił już nie.
– Zwycięzca? Jeśli już koniecznie chcemy znaleźć zwycięzcę tych wyborów, to wskazuję na Biedronia, bowiem nie wziął w nich udziału i jako formacja, i w walce o prezydenturę Słupska. A potwierdził swoją pozycję przełomowego samorządowca, gdyż Jego protegowana i dotychczasowa zastępczyni, wygrała wybory prezydenckie w pierwszej turze, i to mimo ataku związanego z „aferą pedofilską” w miejskim domu kultury, a Jego radni wraz z Nim mają największy klub w radzie miasta. Teraz może przystąpić do budowy nowej ogólnopolskiej formacji. Życzę mu dobrze z nadzieję, że formacja ta, jeśli powstanie, zawrze partnerską koalicję z SLD-Lewicą Razem. Daje to szansę na stworzenie rzeczywistej nowej jakości po lewej stronie sceny politycznej. Ale nadal uważam, że lewica musi się bardziej odważnie i wyraźnie odróżniać od innych ugrupowań.