Można próbować z wyroku Trybunału wysnuć twierdzenie, że skoro coś nie jest „obraźliwe, poniżające i znieważające”, to nie narusza uczuć religijnych i nie podpada pod ten przepis. Tylko, że to tak nie działa. Przepis bowiem pozostał w porządku prawnym bez żadnych interpretacyjnych zastrzeżeń ze strony Trybunału. Wisi jak miecz Damoklesa nad polemistami czy twórcami, bo nigdy nie wiadomo, komu przyjdzie do głowy ich zaskarżyć. Legitymizuje żądania zakazów i cenzury kierowane przez nadwrażliwych wiernych czy hierarchów Kościoła, np. do władz miasta czy właścicieli instytucji kultury. Trybunał ani słowem nie zająknął się w uzasadnieniu czy choćby pytaniach zadawanych podczas rozprawy o efekcie mrożącym tego przepisu. Poza uwagą na boku, co sam podkreślił, że ustawodawca mógłby się zastanowić nad zniesieniem kary więzienia za znieważanie uczuć religijnych.
Inaczej jeszcze. Trybunał po raz kolejny skorzystał z okazji, by nie skonfrontować się z istotą problemu. I po raz kolejny postawił wolność wyznania ponad wszystko. A pytanie czy powinno się karać za obrazę uczuć religijnych pozostało. Także, co ważniejsze: wolność słowa czy ochrona uczuć religijnych. Trybunał w pięcioosobowym składzie uznał, że art. 196 kodeksu karnego, który za obrazę uczuć religijnych przewiduje nawet dwa lata więzienia, nie narusza konstytucyjnej zasady bezstronności państwa w kwestiach wolności religii i sumienia. To bardzo niepokojąca tendencja w wykładni prawa – także dlatego, że idea neutralności światopoglądowej państwa, jego aparatu i prawa właśnie jest coraz silniej podważana czy wręcz wypaczana. Rzecz już nie w symbolach religijnych o wymiarze kulturowym, za jakie – przy odrobinie dobrej woli – można uznać krzyże w instytucjach publicznych. Problem bowiem w praktyce: formie nauczania religii w publicznych szkołach, próbach ingerowania w proces ustawodawczy wykraczających poza standardy debaty społecznej, w zależnościach między lokalną władzą a miejscowym duchowieństwem itd.
Sędziowie Trybunału odrzucili też zarzut, że sformułowania opisujące owo, ich zdaniem, przestępstwo, są zbytnio niedookreślone, zwłaszcza jak na przepisy zagrożone sankcją karną. Nie wzięli pod uwagę choćby tego, jak często ostatnio wybuchają spory (z sądowymi włącznie!) wokół poziomu wrażliwości w tej tak delikatnej materii, jaką są uczucia religijne. Tym samym otworzyli furtkę dla kolejnych pozwów i – być może – wyroków. Zwłaszcza w sytuacji narastającej w kraju agresji oraz ofensywy religijnego (czytaj: katolickiego) oraz politycznego fundamentalizmu.
Co zresztą ciekawe – i znamienne – nawet sędzia sprawozdawca uznał więzienie za obrazę uczuć jako sankcję za zbyt dolegliwą (choć już grzywnę dopuścił jako ciężar proporcjonalny do wagi czynu).
Osobną kwestią są okoliczności sprawy, która legła u źródeł wniosku do Trybunału. Przypomnę raz jeszcze. Chodziło o wywiad prasowy lubującej się w skandalach gwiazdki pop. Wygłosiła w nim tezę wedle niektórych obrazoburczą, a na pewno żenującą. Sąd karny skazał Ją na grzywnę, ona zaś oczywiście to wykorzystała, by znów trafić na czołówki gazet – i to jako strona w postępowaniu przed samym Trybunałem Konstytucyjnym, ba – ikona wolności słowa w Polsce. I jaki sens ma w tak absurdalnej sytuacji podkreślanie, że ostentacyjne obrażanie i wykpiwanie ludzi wierzących (w jakiegokolwiek Boga) jest zwykle przejawem chamstwa i głupoty, a czasem także potrzeby poklasku i pieniędzy. I że najlepszym narzędziem walki o szacunek dla innych przekonań religijnych nie jest państwo i prawo karne, lecz ignorowanie tych, którzy po prostu nie mają klasy.
I jeszcze, ale już mniej poważnie. Oto Trybunat w sprawie Doda uznał, że publiczna krytyka przedmiotu czci religijnej jest dopuszczalna wtedy, gdy jest pozbawiona ocen znieważających, obelżywych czy poniżających. Zwróćcie więc uwagę, że z tym znieważaniem i poniżaniem to bardzo dziwna rzecz. W „Gazecie Wyborczej” opisano niedawny marsz narodowców w Poznaniu. Uczestnicy śpiewali: Ole, ole, islam pierdolę. A na drzewach zamiast liści będą wisieć islamiści. A jednak dyżurny prokurator nie dopatrzył się w tych zawołaniach przestępstwa i kazał policji nie interweniować. Czyżby dla niego islam nie był religią?.
Piosenkarka Doda została skazana na 5 tys. zł grzywny (dla niej jest to tyle co nic), choć mógł na 2 lata bezwzględnego więzienia. Jednak najważniejsze, że precedens został uczyniony. Brawo za zdrowy rozsądek sędziów, szacunek dla ludzi wierzących i dla tolerancji, której oczywiście brakuje wszelkiej maści lewakom, genderystom, pedałom, satanistom i zwykłym bezbożnikom. To pierwsza jaskółka, która uczyni wiosnę w naszej katoojczyźnie, a obowiązujący w polskim kodeksie karnym paragraf – tak często gwałcony – będzie wykorzystywany częściej. To zapowiedź nowych, wreszcie normalnych i moralnych czasów! Najwyższy z sądów – Trybunał Konstytucyjny, w końcu usankcjonował to w co mamy wierzyć: w dinozaury – nie, w Biblię – tak. Idąc dalej tym tokiem rozumowania: działanie antybiotyków – nie, zamiana wody w wino – tak, grawitacja – nie, chodzenie po wodzie – tak.
I na koniec. Oto Trybunał odrzucił skargę Dody uznając, iż karanie ludzi za niepochlebne wyrażanie się o przedmiotach czci religijnej nie narusza konstytucji, zaś dopiero co Prezydent zawetował przyjętą przez Sejm ustawę o uzgodnieniu płci, ponieważ uznał, że decyzja dziecka o życiu w zgodzie ze swoją tożsamością, podjęta bez zgody rodzica, narusza konstytucję. Albo więc mamy złą konstytucję, albo pole do interpretacji jej zapisów jest nazbyt szerokie.
PS. Z ostatniej chwili. Oto w trakcie wrześniowego meczu pomiędzy Pogonią i Piastem Gliwice policja zatrzymała w areszcie kibica szczecińskiej drużyny, który pełnił rolę „gniazdowego” – intonującego kibicowskie okrzyki podczas meczu. Usłyszał zarzut nawoływania do nienawiści na tle różnic narodowościowych i wyznaniowych, bowiem intonował i tego typu: „Jebać Arabów” i „Islamskie świnie, nie chcemy was w Szczecinie”. Prokuratura wniosła do sądu o karę grzywny, ale sędzia zdecydował inaczej – zaostrzył karę. Został skazany na dwa miesiące więzienia bez zawieszenia, dwuletni zakaz stadionowy oraz pokrycie kosztów procesu. Wyrok nie jest prawomocny, ale to prawdopodobnie pierwszy tak surowy w Polsce. Zwracam tu Waszą uwagę na fakt, że usunięcie z kk. artykułu o obrazie uczuć religijnych, czego się niektórzy domagają, niczego nie zmienia. Tego typu wypowiedzi, jak np. ten Dody, można wtedy będzie podciągnąć pod art. 256, § 1 kk. – Kto publicznie (…) nawołuje do nienawiści na tle różnic (…) wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2, zaś § 2 tego art. stanowi, że… tej samej karze podlega, kto w celu rozpowszechniania produkuje, utrwala lub sprowadza, nabywa, przechowuje, posiada, prezentuje, przewozi lub przesyła druk, nagranie lub inny przedmiot, zawierające treść określoną w § 1. Tyle, że tu mamy jeszcze § 3 mówiący o tym, iż… nie popełnia przestępstwa sprawca czynu zabronionego określonego, w § 2, jeżeli dopuścił się tego czynu w ramach działalności artystycznej, edukacyjnej, kolekcjonerskiej lub naukowej. Pozostaje tylko pytanie, czy przedmiotową wypowiedź piosenkarki dałoby się podciągnąć pod działalność artystyczną? Nie z PiSowską sprawiedliwością takie numery!